Zgadza się... ale są i tacy którzy pomogą. Sam miałem taki przypadek że dostałem w morde od podchmielonego kolesia (miałem jakieś 15 lat) i jak już byłem na ziemi to koleś mnie zaczął kopać. Sam nie wiem ile to trwało, oczywiscie naokoło tłum się zebrał i nawet jeden z przechodniów (okazało się że kolega mojego napastnika) zaoferował mu pomoc w kopaniu mnie. Ale wtedy z tłumu wybiegł jakiś facet, najpierw zwrócił mu uwagę że nie kopie sie leżącego i następnie jak napastnik nie przestawał mnie kopać , wywinął mu tak z obrotu (widac że coś trenował) że się koleś nie podniósł. Mój wybawca odprowadził mnie do domu po uprzednim sprawdzeniu czy nie mam cos połamane. Okazało sie że oprucz silnych stłuczeń nie było mi nic groźnego. Od tamtej chwili zacząłem chodzić na treningi i jestem w stanie pomóc każdemu bezbronnemu w granicach obrony koniecznej zagrożenia życia. Chociaż tak mogę się odwdzięczyć mojemu wybawcy, którego juz nigdy więcej nie widziałem.