Oby umowy służyły tylko do rezerwacji terminuTego wszystkim życzę
![]()
Oby umowy służyły tylko do rezerwacji terminuTego wszystkim życzę
![]()
Canon G10, WP-DC28, :grin: 5d mkIII:grin: 5d mkI 17-40L 24LII 35L 85LII 580II
Cztery czarne eosy, pół-eos i pentax... a dokładniej to tutaj
Otworzyłem "poziom drugi" edukacji - coraz częściej dostaje o tym maile więc prosi się to o oficjalną ofertę. Zapraszam http://www.marcinbittner.com/coaching.php![]()
Canon G10, WP-DC28, :grin: 5d mkIII:grin: 5d mkI 17-40L 24LII 35L 85LII 580II
Dobrze, a tak z czystej ciekawosci.
Wyobrazmy sobie sytuacje ze robiles komus zdjecia slubne, niestety z jakis strasznych powoow udalo ci sie spektakularnie spiepszyc zdjecia, albo nie wiem, padl dysk w laptopie, wszystkie karty backupy itp... i zdjec po prostu nie ma?
Rozumiem ze bedzie Ci bardzo przykro i oddasz mlodej parze pieniadze za fotografowanie tak? I co... tyle? Bo taki co to kladzie flizy bedzie musial przynajmniej za nie jeszcze raz z wlasnej kieszeni zaplacic i zmarnowac kolejne 2 tygodnie na polozenie w czasie ktorych nie bedzie mogl robic nic co mial wczesniej zaplanowane.
Wiec znowu bez przesady z ta odpowiedzialnoscia fotografow. Mojemu znajomemu taki wlasnie zawodowy polecany fotograf w dniu slubu powiedzial ze nie przyjdzie bo cos mu wypadlo... zapewne lepsze zlecenie bo slub byl 25 grudnia. Ewentualnie za duzo wypil dzien wczesniej. Jako zadosc uczynienie zwrocil mu kase i kazal sie mowiac brzydko "pałowac". W zwiazku z czym znajomy zdjecia slubne mial tylko te ktore zrobili mu zaproszeni goscie.
--
Pozdrawiam
Krzysztof Zagórski
Maver, czyli potwierdzasz to co napisał Marcin, to odpowiedzialna robota. Co do kart, dysków itd robię dwoma aparatami i nawet jesli mam jeden slot w puszce to nigdy nie ma tak bym nie miał z jakiejs ważnej chwili zdjęć. Co do olania zlecenia to mogłem ze dwa razy iść do lekarza po zwolnienie i nie byłoby problemu- ostatni ślub robiłem z zapaleniem oskrzeli i gorączką. Gdybym jednak złamał nogę, to albo bym znalazł zastępstwo albo na wózku pojechał..![]()
W zasadzie tak. Odpowiedzialna, bo dla wiekszosci ludzi zdjecia slubne maja byc pamiatka z wyjatkowego i teoretycznie niepowtarzsalnego wydarzenia.
Niestety mam wrazenie ze ta "odpowiedzialnosc" opisana w tym watku glownie ma sie przekladac na odpowiednio wysokie wynagrodzenia dla fotografa, a nie na przyklad sposoby "kary" w momecie zlego wywiazania sie z umowy.
Nie chodzi mi tu o zadne personalne wywody bron boze.. pod niczyim adresem.
Chodzilo mi po prostu o nazywanie pracy przy fotografi slubnej jako bardzo odpowiedzialnej i pokazanie ze ta odpowiedzialnosc nie jest az tak duza jesli trafi sie np na niezadowolonego ze zdjec klienta czy sytuacje w ktorej fotograf nie moze wywiazac sie ze zlecenia.
Ryzyko fotografa to najwyzej nie odebranie naleznych pieniedzy za zdjecia, smiem twierdzic ze znaczna wiekszosc takich fotografow nie poczuwala by sie do tej duzej odpowiedzi jesli przyszlo by na przyklad do koniecznosci zadosc uczynienia z niewywiazania sie ze zlecenia.
Post nie mial zadnych podtekstow personalnych. Zeby nikt przypadkiem nie bral sobie do serca tego co napisalem. To tylko ogolne stwierdzenie faktu (moim zdaniem bardzo prawdziwego)
Ostatnio edytowane przez Maver ; 22-02-2010 o 15:11
--
Pozdrawiam
Krzysztof Zagórski
Czytam ten watek przypadkowo ale z zaciekawieniem.
Sam robie śluby, przez 4 lata prowadziłem szkole rysunku więc jeśli chodzi o temat fotografii i szkoleń to wiem jak to wygląda od podszewki. Wydaje mi się ze i przeciwnicy o obrońcy warsztatów maja racje a z drugiej strony gadają totalne bzdety – bez obrazy
Dyskusje można sprowadzić do jednego zdania „czas to pieniądz”
Prowadzący kursy ani w dziedzinie fotografij ani obróbki ameryki nie odkryli bo i nie ma czego. Zainwestowali jednak sporo czasu i pracy aby dopracować pewien schemat pracy który się według nich sprawdza. Każdy może dojść do podobnych efektów ALE musi zainwestować sezon, dwa na zdobycie tej wiedzy. Może tez „kopic” ja od innych – pytanie za ile, od kogo i na jakich warunkach.
Dyskusja czy to wiedza jest droga czy jest w wsteczna w stosunki do tego czy wiedza ta jest ci potrzebna czy nie. Jeśli uważasz ze NIE to po co dyskutować, jeśli TAK – to zastanówmy się kto za da jej więcej za ta sama cenę.
Faktem jest ze 2 dni to śmiesznie mało /3 tez mało/ można zrobić kilka fotek dostać sprawdzona umowę i nieco pomarzyć słuchając opowieści o tym jakie to są śluby i jak fajnie się je robi. Z drogiej strony więcej ciężko coś upchnąć.
Dawniej czeladnik przychodził do mistrza i praktykował kilka lat. Teraz można się nauczyć pływać, szydełkować czy fotografować w weekend.
Chcesz szybko podstawy – kup kurs 2 dniowy. Chcesz się czegoś nauczyć: patrz, chłoń, poproś kogoś o pomoc, poświeć sezon aby zdobyć solidna wiedzę. Obie metody dobre – pytanie tylko czy masz więcej czasu i chęci czy pieniędzy?
Przykład: Moja zona była na warsztatach Kaliny /pozdrawiamy serdecznie i robimy dobra reklamę/ O ile nie odkryła trzeciego bieguna - to czegoś nowego się nauczyła, spędziła dwa dni w towarzystwie ciekawych ludzi, złapała inne spojrzenie na temat fotografii ślubnej..... to według mnie sporo.
Przykład nr 2: Znajomy, nie będę podawał z nazwiska bo i tak sam robi wiele szumu na forach na temat warsztatów. Dla niego 1600pln to za wiele, do wszystkiego dojdzie sam. Droga prób i błędów stara się czegoś nauczyć, ale do dziś pewnych prostych rzeczy nie rozpracował.
Czas to pieniądz.....
PS Marcinie, 8500 za „coaching” jednak bym nie dalInaczej sobie wyobrażam taki staż.
To chyba wynika z przyzwyczajenia do klientów z grubym portfelemZ drugiej strony obcowanie z takimi klientami dla początkującego daje pewnie niesamowitego kopa. Inaczej wygląda zdjęcie w remizie a inaczej w sali balowej itp. Tyle, że trzeba mieć taką sumkę, żeby zastartować na tym levelu
![]()
EOSy, 17-40/4L, 24-70/2.8L, 50/1.8, 85/1.8, 100-300/4.5-5.6, Raynox 250, manfrotto, 420EX, 580EX I, II, elinchrom+ skyport.
www.magaczewski.blogspot.com
www.fotogaleria.magaczewski.pl
A ja już zaczełem zbierać te 8500zł.