Czytam ten watek przypadkowo ale z zaciekawieniem.
Sam robie śluby, przez 4 lata prowadziłem szkole rysunku więc jeśli chodzi o temat fotografii i szkoleń to wiem jak to wygląda od podszewki. Wydaje mi się ze i przeciwnicy o obrońcy warsztatów maja racje a z drugiej strony gadają totalne bzdety – bez obrazy
Dyskusje można sprowadzić do jednego zdania „czas to pieniądz”
Prowadzący kursy ani w dziedzinie fotografij ani obróbki ameryki nie odkryli bo i nie ma czego. Zainwestowali jednak sporo czasu i pracy aby dopracować pewien schemat pracy który się według nich sprawdza. Każdy może dojść do podobnych efektów ALE musi zainwestować sezon, dwa na zdobycie tej wiedzy. Może tez „kopic” ja od innych – pytanie za ile, od kogo i na jakich warunkach.
Dyskusja czy to wiedza jest droga czy jest w wsteczna w stosunki do tego czy wiedza ta jest ci potrzebna czy nie. Jeśli uważasz ze NIE to po co dyskutować, jeśli TAK – to zastanówmy się kto za da jej więcej za ta sama cenę.
Faktem jest ze 2 dni to śmiesznie mało /3 tez mało/ można zrobić kilka fotek dostać sprawdzona umowę i nieco pomarzyć słuchając opowieści o tym jakie to są śluby i jak fajnie się je robi. Z drogiej strony więcej ciężko coś upchnąć.
Dawniej czeladnik przychodził do mistrza i praktykował kilka lat. Teraz można się nauczyć pływać, szydełkować czy fotografować w weekend.
Chcesz szybko podstawy – kup kurs 2 dniowy. Chcesz się czegoś nauczyć: patrz, chłoń, poproś kogoś o pomoc, poświeć sezon aby zdobyć solidna wiedzę. Obie metody dobre – pytanie tylko czy masz więcej czasu i chęci czy pieniędzy?
Przykład: Moja zona była na warsztatach Kaliny /pozdrawiamy serdecznie i robimy dobra reklamę/ O ile nie odkryła trzeciego bieguna - to czegoś nowego się nauczyła, spędziła dwa dni w towarzystwie ciekawych ludzi, złapała inne spojrzenie na temat fotografii ślubnej..... to według mnie sporo.
Przykład nr 2: Znajomy, nie będę podawał z nazwiska bo i tak sam robi wiele szumu na forach na temat warsztatów. Dla niego 1600pln to za wiele, do wszystkiego dojdzie sam. Droga prób i błędów stara się czegoś nauczyć, ale do dziś pewnych prostych rzeczy nie rozpracował.
Czas to pieniądz.....
PS Marcinie, 8500 za „coaching” jednak bym nie dalInaczej sobie wyobrażam taki staż.