To wszystko zależy od kursu i osoby która na nie idzie.
Ja osobiście przeczytałam parę książek, trochę for i jakoś się w tym sama zorientowałam, ale są osoby, które na samą myśl o czytaniu czegokolwiek dostają gęsiej skórki i wolą jak im ktoś wszystko powie (mam w domu takiego anty-tutoriala, beznadziejny przypadek ;-)).

Zresztą książki się nie dopytasz "o co kaman", prowadzącego już bardziej.
A przy dobrych chęciach można coś wyciągnać nawet z parogodzinnych darmowych warsztatów.
Co oczywiście nie przeczy temu, że istnieją kursy dla nikogo robione tylko po to, żeby wyciągnąć kasę. Ale to jest zjawisko występujące nie tylko w fotografii