Z jednej strony rozumiem entuzjazm, sam czasem odkryje jakiś program czy funkcje, która okazuje się rewolucjonizować mój warsztat pracy i dzielę wówczas podobny entuzjazm.
Z drugiej strony, warto w takich wypadkach, zamiast pisać o drugiej w nocy, wziąć na wstrzymanie i przespać się z problemem, inaczej łatwo można narazić się na śmieszność i zaszkodzić samemu sobie.
Twój tytuł "Aperture 3 - początek końca firmy Adobe!" wygląda conajmniej jak z pierwszej strony Faktu, Super Ekspersu czy innego tabloidu, gdzie zwykło się zamieszczać bezkarnie np. zdjęcia ciała Olewnika.
Mianowicie jest dramatyczny i tak skonstruowany, żeby od razu wywołać szok, po czym po zapoznaniu się z tematem, okazje się, że był to celowy zabieg wprowadzenia czytelnika w błąd, po to, żeby sięgnął po gazetę.
Gdybyś doprecyzował i na końcu dodał: Aperture 3 - początek końca firmy Adobe (w moim workflow fotograficznym)! faktycznie napisał byś prawdę albo przynajmniej coś co z prawdą może mieć coś wspólnego.
Biorąc pod uwagę ilość produktów oferowanych przez Adobe (After Effects, Dreamweaver, Flash Professional, Illustrator, InDesign, Photoshop, żeby wymienić najważniejsze), popularność Mac-ów oraz fakt, że większość wydanego przez nich oprogramowania na Windows (Quicktime, Bonjour, iTunes) to zwykle crapware, można śmiało uznać, że albo coś Ci się pomyliło, albo celowo wprowadzasz innych w błąd takim tytułem oczekując labo większej popularności, albo większej kontrowersji.
Nie chodzi w cale o to, że mam coś przeciwko dobremu czy potencjalnie rewolucyjnemu oprogramowaniu na Mac-a, ani o zgaszenie Twojego zapału. Po prostu proponuję, żebyś zobaczył jak wygląda Twój entuzjazm z punktu widzenia obserwatora, który nie jest tak optymistycznie nastawiony do tematu jak Ty, co więcej, być może (a nawet prawie na pewno, patrząc na statystki) nie używa Mac-a.