W swoim czasie próbowałem różnego rodzaju skanerów "domowych" i doszedłem do smutnego wniosku, że to wszystko zawracanie głowy. Zaznaczam, że to było chyba w 2002 roku i jakość skanerów mogła się od tego czasu zmienić, ale mam od czasu do czasu okazję oglądać skany robione przez kolegów i porównuję je z tymi, które wykonuje laboratorium AGFA (rozdzielczość ok. 2000 DPI, klatka 2000x3000) i różnica jest porażająca. Szczególnie dobrze widać strukturę skanów na dużych powiększeniach - z laboratorium barwy są jednorodne, gdy na tych amatorskich jest mnóstwo wtrąconych pikseli zanieczyszczających obraz, struktura jest "brudna". Oczywiście dużo lepiej wyglądają skany z negatywowego skanera niż płaskiego z przystawką - prawdopodobnie dlatego, że oświetlenie jest dużo bardziej intensywne. Teraz już rzadko fotografuję analogiem, chociaż ma to swoje zalety - np. ostatnio zrobiłem jeden film przy pomocy obiektywu Tamron 17-35/2.8-4, żeby wykorzystać ogniskową 17 mm i rzeczywiście perspektywa jest imponująca. Nie żałuję, że w swoim czasie nie kupiłem skanera negatywowego!