Niech mi, głupiemu, ktoś wyjaśni jak chłop krowie na rowie DLACZEGO i PO CO ten klub ma w nazwie Canon. Nie jestem w stanie tego pojąć. Widząc taką nazwę mam złe przeczucia, złe myśli i złe podejrzenia o nieszczerość intencji. Zapewnienia o tym, że nazwa to tylko tak sobie to... była już taka partia robotnicza w nazwie, w której ciężko było robotnika uświadczyć. Oni też zapewniali, że ich intencje są dobre i szczere. Wiem, że nie te czasy i porównanie nieco złośliwe ale ja się we wspieranie Canona nie zamierzam bawić. Canon wspiera mnie wystarczająco dobrze gównianym serwisem na Żytniej, cenami i ogólnym zlewem. Uważam, zupełnie szczerze, że nazwa jest zła. Wystarczająco zła, żeby takową organizację omijać szerokim łukiem.
Mam i miałem sporo wątpliwości natury ogólnej. Ludzie się spotykają bo chcą się spotykać, bo coś z tych spotkań dla nich istotnego wynoszą, czegoś się nauczą, o czymś się dowiedzą. Ludzie zwykle wieją drzwiami i oknami ze spotkań dla samych spotkań (w każdym stowarzyszeniu są zebrania). Innymi słowy takie spotkania mają być z KORZYŚCIĄ dla uczestników. To nie komercjalizacja ale życie. Mam zasadnicze wątpliwości o konieczności powstania takiego formalnego klubu, ugrupowania czy stowarzyszenia - zwłaszcza z Canon w nazwie. Z mojego doświadczenia wynika, że prędzej czy później okazuje się, że był generał ale nie było armii więc armię stworzono ale szybko, nie widząc korzyści, armia zdezerterowała. Mam wątpliwości czy taka kanalizacja i formalizacja jest w ogóle (na dzisiaj) potrzebna. Do czego? Do umówienia się na wspólny plener? O Sci-Fi w rodzaju "załatwiania akredytacji" to się nawet gadać nie chce - tak nawiasem akredytację zwykle można po prostu kupić.
Canon w nazwie budzi wątpliwości i to nie tylko w rodzaju "czy jak mam N to mogę do Was przyjść" - mnie w takich sytuacjach jest po prostu przykro i smutno..
Wspieram Canona wystarczająco kupując jego, obłędnie drogie, produkty. Miałbym go jeszcze wspierać składką? NIE!