Też opowiem.
Wyszkoczyłem na chwilkę z pracy, do sklepu po bułkę czy jakoś tak.
Przechodziłem akurat koło kościoła - jakaś msza bardzo uroczysta była, uczniowie czy też poczty uczniów ze sztandarami szkolnymi.
I trójka biegła spóźniona - wiadomo, to są zawsze wybierani piątkowi i najwyżsi uczniowie ze szkoły, tacy do dźwigania sztandaru, jeden chłopaczek i dwie dziewczyny.
I tak jak oni biegli, niemal zaplątali się w ten sztandar, który gość trzymał jak pikę przed sobą, wiatr im nie pomagał, przezabawnie to wyglądało z ich minami... no i oczywiście nie miałem aparatu, a reporterka była by przednia!