z "katastroficznych" - wracałem z roboty z Wawy (dziś robię w Radomiu), nagle ostre hamowanie, ucieczka na pobocze by nie dostać w dupsko.. wszyscy stoją. Ponoć wypadek. Ktoś wzywa Policję, nawet szybko zaczeli organizowac ruch, bo korki zrobiły się okrutne. Gdy przejeżdżałem obok miejsca wypadku, straciłem szansę (brak aparatu) na fotkę wspierająca dzisiejszą akcję "Stop wariatom drogowym". Na całej szerokości jezdni rzeka krwi, w niej walają sie jabłka, złamany w pół Escort kombi stoi w poprzek na prawym pasie, kilkanaście metrów dalej wbita w drzewo Astra II. 5 ofiar śmiertelnych (wszycy którzy jechali w obu samochodach). W tylej szybie Escorta widać zmasakrowaną przez skrzynki z jabłkami, wbitą w szybę czyjąś głowę, z przednich, prawych drzwi zwisa na żyłach czyjaś ręka. W Astrze wypaliły obie poduszki. Oboje wyglądali jakby spali... Po przejechaniu obok wypadku, musiałem stanąć kilkadziesiąt metrów dalej, bo nie mogłem prowadzić. ręce mi się trzęsły, nogi jak z waty, głowa rozbolała. Ot tamtej chwili jeżdżę dużo ostrożniej, bez niepotrzebnej brawury. Na mnie podziałało, zapewne i podziałałoby na wielu innych