Krzychu to nie głupoty ks. prof. xxx który prowadził z nami kurs w zeszłym miesiący w arch. poznańskiej wyraźnie zaznaczył, że robienie zdjęć wewnątrz A NAWET NA ZEWNĄTRZ wymaga uprzedniego poinformowania księdza proboszcza parafii do której obiekt należy i ksiądz ten mimo, że pomacham mu archidiecezjalnym flepem może odmówić mi prawa do zrobienia zdjęcia.
Kto jak kto ale ten ksiądz profesor zna się na rzeczy i jestem w przekonaniu o jego słuszności a nie o twoim lapidarnym stwierdzeniu.
Poza tym jeśli idzie o te sprawy to są one ściśle uregulowane we flepie który dostaliśmy po kursie, i nie to tamto Episkopat wydał wyraźne dyspozycje z takimi szczegółami, że Ci się nie śniło.
http://www.macpalka.pl/zalecenia_episkopatu.htm
Powyżej masz podlinkowane tylko co po niektóre zasady. Nie sądzę żebyś miał ochotę to czytać.
W pełnym dokumencie wyliczone jest dokładnie kto kiedy jak i dlaczego może fotografować budowle i w budowlach sakralnych do tego stopnia, że za pewne większość księży tego nie przestrzega tak jak rozdawania prezerwatyw w Afryce.
Ostatnio edytowane przez mateuszkaratysz ; 02-01-2010 o 23:58
A ja się poświęciłam i przeczytałam. Trzeba przyznać, że napisane z okrutnym zadęciem.
A nawiązując do tematu wątku: wizytówki, wizytówki i jeszcze raz wizytówki. Zostawienie kontaktu do siebie kosztuje Cię grosze, a nawet nie wiesz, kiedy taki "kontakt" do Ciebie wróci. To z moich skromnych doświadczeń początkującej.
Trochę odbiegnę od tematu, bo nie chce zakładać nowego.
Też myślałem, żeby zacząć fotografować śluby itp., bo jakoś trzeba zacząć robić pieniądze, szczególnie kiedy hobby nie tanie, a i fajnie by było, żaby do kieszeni coś wpadło. I tak zacząłem myśleć i nagle wyskoczyło masa kwestii do rozwiązania, z których akurat reklama jest chyba najmniejszą. Ta kwesta jest prosta, plakaty, strona internetowa, poczta pantoflowa. Najgorszy jest pierwszy ślub, ale ja np. mam zamiar zrobić go znajomym, znajomych.Tylko że, jest kilka spraw ponadto do rozwiązania:
1. Sprzęt, tu wszystko rozchodzi się o pieniądze, wiadomo podstawa 2 puchy, masa akumulatorków (przydadzą się gripy), kart, obiektywy (tu jak kto uważa zoomy, stałki. co kto lubi), przyda się lampa(choć to też zależy od stylu, w jakim kto fotografuje). Ten problem sprowadza się właśnie do kasy.
2. Oprogramowanie, bo czymś trzeba te zdjęcia obrobić. Człowiek się rozleniwił i nauczył w PS i trzeba by kupić wersje komercyjną, żeby przy jej pomocy zarabiać, a ona kosztuje.
3. Legalność całego przedsięwzięcia, znaczy się sposób rozliczania z państwem. To jest chyba największa zagwozdka dla mnie, jak to ugryźć?
Tyle co pamiętam, choć chyba miałem więcej wątpliwości. 2 pierwsze można jakoś tam rozwiązać, choć też trzeba kombinować skąd wytrzasnąć tyle pieniędzy. Ostatnia za to, to póki co czarna magia dla mnie.![]()
Ta OSTATNIA TO 750 złotych miesięcznie z wypłaty do ZUS-u , Skarbówki, i pierwszy i drugi filar. 750zł x 45 lat pracy = 405 tysięcy po 45 latach pracy szczęśliwy facet ma 65 lub 70 lat. przeciętny facet żyje około 75 lat. więc
państwo z 405 tysięcy złotych odda mu 120 tysięcy jeśli przeżyje 10 lat a jego emerytka wyniesie magiczne nieosiągalne tysiąc złotych !!
Żyć nie umierać !!!
Oto ten wątek >>> http://canon-board.info/showthread.php?t=32459
Zestaw na ciężkie czasy: 3 puszki z konserwą - w tym jedna przeterminowana, 6 słoików z ogórkami, 4 latarki i krótkofalówki.