Cytat Zamieszczone przez Janusz Body Zobacz posta
Sądzisz, że ktoś się przyzna z jakich algorytmów korzysta? :-) To co się dzieje w odrawiaczach to czysta matematyka, interpolacje i temu podobne "gadżety". Z punktu widzenia matmy to... to jest wszystko prawie to samo. Różnice i tajemnice to różnego rodzaju współczynniki, filtry, odszumiacze, wyostrzacze itp. Jądro konwersji musi być tak zbliżone, że wręcz nie do odróżnienia.
Sądze, że przyznanie się nie ma tu nic do tego. Za to (o ile dobrze pamiętam warunki korzystania z dcraw) jest tu łamanie prawa. Dlatego nie rzucałbym na wiatr takich stwierdzeń, że ktoś coś tam podjumał ;-)
Jeżeli w bardziej ogólnym sofcie dochodzi do odkryć kradzieży (choćby przez prostą deasemblacje) to tutaj jest tylko prościej. Bo dokładnie wiemy czego szukamy i gdzie. Myślę, że twórcy dcraw spokojnie mogliby testować takie aplikacje jak ACR i puszczać pozwy na grubą kasę. I byłoby to dość proste. Jeżeli takie rzeczy dzieją się na bardziej ogólnych przykładach, to tutaj jest tylko łatwiej. Microsoft choćby co chwile jest ścigany za kradzieże kodu
Dlatego myślę, że albo Adobe dostał (zapewne za dobre pieniądze) swoją licencje na dcraw, albo po prostu napisali swoje (być może bazując się na dcraw). Ta druga opcja jest zdecydowanie bardziej prawdopodobna.

Cytat Zamieszczone przez Janusz Body Zobacz posta
Swego czasu Nikon usiłował zostać właścicielem wszystkich zdjęć wykonanych aparatami ich produkcji - były takie zapędy w licencji. Dość szybko okazało się, że utajnienie mapy Bayera i kodowanie zapisu jest psu na budę bo dawało się wszystko odkodować bez znajomości algorytmu kodującego. :-) Producenci (wszyscy) nie udostępniają publicznie ani mapy matrycy ani swojego sposobu kodowania w kolejnych modelach cyfrówek i... w tydzień po rozpoczęciu sprzedaży a często i na 3 miesiące przed odrawiacze radzą sobie z nowymi RAWami, NEFami i czym tam jeszcze producenci nas raczą. W czasach 300D niezależni producenci oprogramowania mieli opóźnienia pół roku zanim złamali sposób kodowania - nawet Capture One wypuszczał updatey do nowych aparatów często dopiero po kilku miesiącach od pojawienia się na rynku.
Pomijając to, że nie rozumiem dlaczego firmy fotograficzne nie chcą ukazywać takich rzeczy do świata to wydaje mi się, że Adobe stać na osobne traktowanie przez Canon czy Nikon. Bo nie oszukujmy się, nawet Nikon wie, że CaptureNX nie zarobi takich pieniędzy co z licencji dla Adobe ;-) Do tego dochodzi jeszcze jedna kwestia. Nie uwierze, póki mi ktoś nie pokaże oficjalnego pisma, że w Adobe chłopaki z szefostwa czekają aż ktoś zdekoduje pewne algorytmy itd. To by prestiż firmy przecież upadł jakby się nagle "nie dało" przez np. pół roku. Na takie coś to może sobie Capture One zapewne pozwolić, ale nie taki kolos jak Adobe. I nikt mi nie wmówi inaczej, bo pracowałem dla dwóch największych firm programistycznych na świecie (dobra, jedna chyba największa druga gdzieś w czołówce) i wiem, że takie firmy nie mogą pozwolić sobie na cudowne złamanie czegoś, bo to się równa ew. opóźnieniom w terminach == brak kasy.


A żeby było bardziej na temat, to tak jak Janusz napisał, to porównanie jest bezsensu. Wszedłem w link i zobaczyłem 4 różne zdjęcia modelki, każde całkiem inaczej obrobione. Takie coś mówi mi tylko o tym, że ktoś nie poznał wszystkich narzędzi na tyle, żeby potrafić obrobić w podobnym stylu. A takie coś mówi mi, że ten test to zwykły zapchaj dziura dla tych co mają za dużo czasu w pracy