Ukazal sie taki artykul - "Fotograficzne tortury" na Onet.pl. Na wszelki wypadke gdyby zniknal z onetu tutaj krotkie streszczenie:
"Wszyscy lubimy chwalić się fotografiami i o nich opowiadać. (...) Niestety, tylko dziadkowie z zainteresowaniem oglądają nasze zdjęcia (...) Dla przyjaciół będzie to przede wszystkim straszne nudziarstwo."
"w badaniach wykonanych przez Adobe (...) wynika (...), że oglądanie zdjęć krewnych i znajomych jest dla nas udręką. Prawie 70 procent z nas nie lubi oglądać cudzych fotografii."
A moze to dlatego ze te fotki sa po prostu nijakie?
"Może i sprzedaje się coraz więcej aparatów cyfrowych, ale ich właściciele nie robią zdjęć. Przechowują obrazy w komputerze (...) Nawet ich nie drukują (...) Ograniczamy się do naciśnięcia przycisku."
A no wlasnie... Czyli syndrom ciezkiego palca. Byle wiecej natluc bylejakich fotografii ktorych potem i tak nikt nie bedzie ogladal.
Zgadzam sie natomiast z jednym komentarzem pod tym artykulem:
"najgorsze to są zdjecia w portfelach. stoisz w kolejce, nagle babka sięga po portfel, otwiera go i nagle widać serie zdjęć legitymacyjnych syna, córy, męża, wnuka......wszyscy żółci lub zieloni,ubrani na galowo, wlepiaja gały w ciebie, istny koszmar-po co to nosic w portfelu???"
Poniewaz na tym forum przewazaja ludzie bardziej "oblatani" z fotografia niz przecietny pstrykacz to spodziewam sie ze robicie zdjecia przede wszystkim dla siebie, chwalac sie najwyzej tymi najlepszymi po ostrej selekcji (tak jak ja). A nie meczycie znajomych pietnastoma fotkami przy tym samym pomniku albo takimi z imprezy u cioci Zosi gdzie wujek Staszek sie wywrocil. Mam racje?