Z moich czasów "nikonowskich" pamiętam jedno: jeżeli było napisane na jakimś sprzęcie MADE IN JAPAN nigdy nie było z nim problemów, jeśli MADE IN VIETNAM/TAIWAN/INNE zaczynał się koszmar. Po przygodach z wietnamskim Nikonem F80 wnerwiony zmieniłem system. U Canona jak dotąd (czyli ładnych kilka lat) czy sprzęt japoński, czy "inny skośny" - w pełni bezawaryjnie. Nie ważne jakie żółte rączki produkują nasze zabawki - ważne, żeby japońskie oko dobrze je pilnowało .