Coś w tym jest. Mam takie lekkie zboczenie, że przy każdej okazji, staram się patrzeć innym fotografom na ręce: jak robią, czym robią, co dokręcają do body. I - wypisz wymaluj - zdjęcia z zalinkowanej strony przypominają mi to, co widziałam kiedyś u gościa z agencji GW. Również jedynka, podobnie zjechana. Czy to jest kwestia nie dbania o sprzęt? A może ważniejsze od tego, czy farba się nie obetrze, jest łatwy dostęp do sprzętu w każdej chwili.