O ile dobrze pamiętam, to w lampie błyskowej są dwa kondensatory. Główny, którego wyładowanie objawia się błyskiem i drugi inicjujący wyładowanie głównego. W starszych lampach kondensator inicjujący odpalany był przez zwykłe zamknięcie obwodu, stykami w aparacie. Na stopce takiej lampy napięcie miało wartość napięcia kondensatora inicjującego. Później zaprzężono do tego elektronikę, im bardziej zaawansowaną, tym niższe było napięcie na stopce. Ja mam gdzieś starą radziecką, chyba pierwszą lampę błyskową Elekrtonika z zasilaniem akumulatorowym, o potężnej liczbie przewodniej 12. Ważącej z kilogram, a mającej odbłyśnik o powierzchni 3cm2. O ile pamiętam, to po naładowaniu na stopce miała ponad 800V, a w chwili błysku pojawiał się tam jakiś kosmos. Kiedyś usmażyła nam styki synchronizacji w Zenicie E.