Witajcie, historia mojego szwagra. W zeszłym roku (2011 końcem) dostał dotacje na sprzęt Canona, miał harmonogram opiewający na zakup sprzętu za ponad 20 tys zł. Znalazł ofertę lidera i dogadał sprawę. Wpłacił kasę, w sumie 23 tys zł i czekał. Wszystko odbywało się dokładnie tak jak napisali koledzy, zwodzeniom i kłamstwom nie było końca. Wyprosił (bo inaczej nazwać tego nie można) realizację części zamówienia, był to konkretnie obiektyw 24-70 po 3 miesiącach. Obiektyw otrzymał bez faktury i jakiegokolwiek dowodu zakupu, którego nie otrzymał do tej pory (w każdym razie to co otrzymał to na pewno nie jest faktura). W zasadzie uniemożliwia to rozliczenie dotacji. W międzyczasie minął termin kiedy musiał zakupić sprzęt w/g harmonogramu. Wyobraźcie sobie te nerwy bo warunkiem dofinansowania jest zakup konkretnego sprzętu w konkretnym terminie. W końcu by nie stracić dotacji wziął kredyt komercyjny w banku i zakupił sprzęt w normalnym sklepie, jednocześnie wystosowaliśmy wezwania do zapłaty wszelkimi możliwymi drogami. Do tej pory nie wydarzyło się nic w temacie zwrotów gotówki oprócz tego co opisali na tym i innych forach koledzy. Nie będę się rozpisywał jak wygląda korespondencja bo to już nie jedna osoba emocjonalnie opisała. W każdym razie tydzień temu zostało złożony pozew do sądu i sprawa jest w toku. Żądamy w nim nie tylko zapłaty ale i odsetek oraz pokrycia strat z tytułu zaciągniętego kredytu.
Niemniej jednak zmierzam do pewnej konkluzji, otóż zakupiony 24-70 który jeszcze nie przeszedł w papierach na co mamy nadzieję, trafił do serwisu z powodu niepokojących objawów dotyczących AF. Marek dostał po tygodniu od wysyłki telefon w którym zakwestionowana "dowód zakupu" co raczej nie dziwi, poinformowano go, że znają ten sklep i że numer seryjny obiektywu znajduje się na liście sprzętu, który jest dystrybuowany przez punkt którego legalność budzi poważne wątpliwości, nie tyle co do pochodzenia ale co do wprowadzenia do obrotu na terenie kraju. Przedstawiono również mu wyliczenia na podstawie dowodu zakupu jaki załączył (pytają uprzednio o warunki transakcji), z których wynika, że sklep aby legalnie zakupić u tego niemieckiego dostawcy towar, musiał by dołożyć do całego interesu kilkaset złotych - chodzi o towar owatowany. Wnioski postawiam do wyciągnięcia samemu. W tej sytuacji chodzi nie tylko o uczciwość względem kupującego ale również o uczciwy obrót towarem. Zgadza się, są handlarze którzy parają się sprzedażą "bez faktury taniej" na zasadach bez VAT, co jest oczywiście nielegalne, jednak w tym przypadku jest to jakaś chora piramida finansowa która odbija się nie nie tylko na kieszeni ale na zdrowiu tych co dali się nabrać. Sprawa ma wiele wątków i miejmy nadzieję, że niebawem zakończy się tak jak powinna. Mnie osobiście uderza to, że unia daje kasę na rozpoczęcie legalnej działalności a kasa trafia do oszustów. Na koniec dodam, ze za naprawę obiektywu a w zasadzie diagnozę, bo okazało się, że nic się takiego nie dzieje, trzeba było zapłacić.
O tym jak sprawa się zakończyła poinformuję jak tylko czegoś się dowiem.