Tak właśnie :-) Gwoli wyjaśnienia:
1. W miejscu występowania mojej wierzby brak dostępu do internetu
2. Przycinanie tego nieszczęsnego drzewa było spontanicznym i nie moim pomysłem. Nawet mając opanowaną teorię w zakresie zabezpieczeń nie byłbym wstanie jej wdrożyć gdyż uprząż i i reszta szpeju zostały w domu, czyli w odległości jakiś 250 km.
3. I na koniec, czerpanie z internetu instrukcji wykonywania co bardziej skomplikowanych czy niebezpiecznych prac bywa ryzykowne. Informacje tak zdobyte trzeba weryfikować, co zajmuje sporo czasu. Zdecydowanie prościej i szybciej byłoby przymocować zwykłą ręczną piłkę do trzonka od grabi i spokojnie podciąć sobie od dołu :-)
P.S. Koniec OT ;-)