Jeśli wyrenderuje się już zdjęcie do 8-bitowego AdobeRGB, to późniejsza konwersja do 16-o bitowego ProPhoto jest całkowitym nonsensem - stosowanie takiej byczej hiperprzestrzeni edycyjnej ma sens tylko wtedy, gdy wyrenderujemy do niej barwy zarejestrowane przez matrycę - jeśli na wstępie przytniemy je do AdobeRGB, to nie idzie już w Photoshopie odzyskać tego, co w ten sposób utracimy.
A tak na marginesie - przestrzeń ProPhoto - jak sama nazwa wskazuje - jest naprawdę b. profesjonalna i jeśli naszym celem jest jedynie publikacja zdjęć w internecie i wykonanie odbitek w minilabie, to radzę ją sobie podarować. Oczywiście wizja utraty kolorów, które gdzieś se tam czasem zarejestruje matryca jest bardzo przerażająca, ale jeśli nie wykonujemy reprodukcji dzieł sztuki, czy zdjęć obfitujących w piekielnie nasycone barwy, które potem reprodukujemy za pomocą najlepszych obecnie dostępnych technologii, to stosując ProPhoto nic tak naprawdę nie ugramy i jest to w pewnym sensie overkill. Do tego dochodzą takie niuanse, jak bezwzględna konieczność używania 16-u bitów na kanał, czy fakt, że w sumie niegłupio byłoby mieć monitor skalibrowany raczej do 5000-5800K i gamma 1,8 (ProPhoto jest oparte na iluminancie D50 i TRC gamma 1,8 ), co dodatkowo utrudnia życie.
Nie wspomnę o posługiwaniu się tą przestrzenią przez osoby niezbyt otrzaskane z zarządzaniem barwą - w takim przypadku jest to już ewidentne proszenie się o mukę...