mam eos3 do tej pory, 30d sprzedałem, został mi 50d....
nie wiem jak ty, ale ja z zasady jestem przyzwyczajony do bezoporowego wyzwalania migawki w mojej yashica FR.
w 30d miałem problem - zrywałem spust i miałem kupę poruszonych zdjęć...
część muszę przyjąć na "klatę", część winy spada na zacinający się spust 30d - część - konstrukcja w serii xxd.
podobne wrażenia mam z użytkowanej 50-ki (d)!
nie wiem jak u ciebie jest w eos3, ale u mnie wyzwolenie przebiega dużo bardziej miękko niż w wymienionych aparatach - prawie jak w yashica.
podobny komfort mam w 1dmkII.
miałem kiedyś w łąpkach inny model eos3 , i wiem jaka może być różnica - nic nie sugeruję, ale swoją trójkę kupowałem z duszą na ramieniu. po pierwszym doświadczeniu z eos3 byłem mu zdecydowanie przeciwny. teraz wiem,że był po prostu uszkodzony. na szczęście brat przyjechał z eos1 i sprawdziłem na "żywca" jak to jest w wyższej serii canona.
dodam tylko, że zazwyczaj spokojnie wyzwalam migawkę i uzyskuję nieporuszone zdjęcie przy 1/15-1/20 ze szkiełkiem 50mm. tak zawsze miełem w yashica. przy 30d była to wartość/szybkość po prostu nieosiągalna - poniżej 1/125 nie miałem co marzyć o ostrym zdjęciu "ot tak sobie" - musiałem "myśleć" przed naciśnięciem spustu.
po "aneksji" 1dmkII znowu zapominam ,że operuję spustem - koncentruję się na zdjęciu...:cool: