Przyznam się Wam, że dwie powyższe opinie o fotoksiążkach CEWE mocno namieszały mi w głowie i zasiały zwątpienie, bo właśnie na taką książkę z FJ miałem chrapkę. Mój problem polegał na tym, że projektowanie swojej miałem już prawie na ukończeniu, a nie robiłem jej kreatorem w 3 minuty (jak mówi reklama), tylko pieczołowicie strona po stronie, tworzyłem fotopamiętnik wycieczkowy z ostatnich pięciu lat - 649 zdjęć, 130 stron, opisy wycieczek, średnio licząc jakieś 130 godzin pracy/przyjemności. Bardzo nie chciałem, żeby taki wysiłek poszedł na marne z powodu złej jakości produktu. Zainstalowałem więc sobie program z NajlepszeFoto, ale okazał się on dużo bardziej wymagajacy niż FotoŚwiat z CEWE (mój komputer ma niestety ponad 6 lat). Po kalkulacji ile nerwów bym stracił i ile dodatkowej pracy musiałbym włożyć w przeniesienie wszystkiego postanowiłem dać szansę CEWE. Poszedłem jeszcze do FJ i obejrzałem dokładnie przykładowe fotoksiążki jakie mieli na sklepie w celach demonstracyjnych. Zauwazyłem, że różnią się one jakością między sobą. Jedne były wyraźnie kiepskie, np. kolor czarny nie był jednolity, na zdjęciach wyraźnie widać było piksele składowe obrazu (nie wiem jak się wyrazić fachowo). Ale były też fotoksiążki dużo lepiej wykonane, takie które by mnie zadowoliły.
Zaryzykowałem i zamówiłem w FJ. Dzisiaj odebrałem z lekkim stresem i po rozpakowaniu pojawił się uśmiech zadowolenia. Fotoksiążka wygląda solidnie i ładnie, a jakość jak dla mnie jest zupełnie wystarczająca. Z ciekawości porównałem sobie z normalnym albumem książkowym (Dolomity z Empiku) i faktycznie można zauważyć, że CEWE ma mniejszą rozdzielczość, ale dla mnie to już jest poziom nie patrzenia na zdjęcie jako całość, tylko wpatrywania się w szczegóły techniczne.
Nie chcę tutaj nikogo przekonywać, że CEWE jest najlepsze, bo produktów konkurencji nie widziałem na oczy. Pewnie fotoalbum ślubny wyżej stawia poprzeczkę niż fotki z wycieczek. Jednak nie dramatyzowałbym, że jest aż tak źle jak w przytoczonych opiniach powyżej.