Może i wkroczyłem na grząski grunt, ale zrobiłem to raczej dla zabawy i lekkiego sprowokowania pewnych ludzi do ich pełniejszych wynurzeń na ten temat ;-).
Do tego tarzania, pławienia się i skakania z drzew, dorzuciłbym jeszcze takie klasyki jak plenery w toalecie (tak, tak...widziałem kiedyś takie foto na którym panowie stali przy pisuarach a PM z przerażeniem zaglądała zza winkla...), wykorzystanie cudzych samochodów/dzieci/zwierząt, wielce artystyczne plenery w warsztatach samochodowych lub opuszczonych fabrykach, użycie akcesoriów w postaci mocno wiekowych walizek, koszy piknikowych i archiwalnych wydań Trybuny Ludu (że niby taki old-school...). Przykłady można mnożyć, ale z drugiej strony to podobno panna młoda wybiera, więc...
Co do myślenia o tym co będzie po wyjściu z kościoła, to ja myślałem o tym, żeby w końcu coś zjeść ;-))