Scena przedstawiona na zdjęciu trwała pewnie kilka sekund. Nawet gdybym miał lampę na sankach, to zanim bym ją włączył, rozejrzał się jak błysnąć/od czego odbić i jak skompensować, już dawno byłoby po ptokach. Nie wspomnę o zerknięciu na fotkę i histogram na wyświetlaczu i kolejnych, poprawionych ujęciach.
Wiem, jeszcze dużo nauki przede mną...