Strona 13 z 34 PierwszyPierwszy ... 3111213141523 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 121 do 130 z 333

Wątek: Jak to jest zrobione? - zdjęcia ślubne oskarkowy vs habakuk

  1. #121
    Dopiero zaczyna
    Dołączył
    Feb 2006
    Posty
    29

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez czornyj Zobacz posta
    Jedno i drugie mniej mnie razi niż sztuczność starannie wyreżyserowanych i upozowanych kadrów, choćby nie wiem jak poprawnych technicznie. Choć może w gruncie rzeczy lepiej oddają one blichtr, nadęcie i nieszczerą, wymuszoną farsę, jaką zwykle bywa polskie wesele...
    Tutaj bym nie przesadzał, nie każde wesele jest nieszczerą, wymuszoną farsą.
    Wiadome jest, że na tego typu rodzinnych imprezach każdy stara się zachować jakiś poziom, inaczej zachowujemy się na grillu ze znajomymi, a inaczej wypada zachować się na weselu.
    Dodanie określenia 'polskie wesele' świadczy wyłącznie o zakompleksieniu - powszechne uważanie, że inne, zwłaszcza zachodnie jest lepsze, jest takim naszym grzechem narodowym.
    Byłeś na wielu zagranicznych, 'niepolskich' weselach? Zauważyłeś jakiś specjalny luz, szczerość i brak pozowania?

    Poza tym zadaniem fotografa jest wykonanie zdjęć, wesel można nie lubić - przecież nie każdy lubi i musi lubić swoją pracę. Nawet nie wypada oceniać, że ktoś się zachowywał sztucznie itd., nie za to nam płacą.

  2. #122
    Bywalec Awatar Piasek1989
    Dołączył
    Jul 2007
    Miasto
    Strzelin
    Posty
    153

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez oskarkowy Zobacz posta
    Zgłupiałeś z tym "panem"?

    Dałeś linka do galerii weselnej, więc pewne to Cię głównie interesuje.
    Ja mam spore doświadczenie w fotografowaniu studyjnym, zawsze wożę ze sobą dużo sztucznego oświetlenia. Wielu mi zarzuca, że zdjęcia nie mają wtedy duszy i klimatu, ale ja wolę ten brak od ciemnych teł, ostrych szumów (znaczy ahtystycznego podejścia) i poruszonych postaci.
    Zdjęć praktycznie nie obrabiam, poza oczywiście koniecznymi zabiegami z cerą, estetycznym tłem, czasem prostowaniem pionów czy przycięciem kontrastu. Sprzętu jakiegoś wybitnie dobrego nie mam. Na przykład nie dorobiłem się jeszcze ani 24L, ani 50L ani 85L, bez których inni nie wychodzą na zlecenia. Uwielbiam 35L, nie schodzę nigdy z ogniskowymi poniżej 24mm. Ot, i cała tajemnica.
    wozisz ze sobą duża sztucznego oświetlenia tzn. jakiego małe fleshe czy lamy studyjne a moze jeszcze coś innego jak to ogarniasz ogóle ciekawy jestem jak to wygląda z twojej strony
    50D+c17-55/2.8+c70-200/2.8+c50/1.8+c28/1.8+c430+2xyn460II+yn560III

  3. #123
    Początki nałogu
    Dołączył
    Nov 2009
    Miasto
    Warszawa
    Wiek
    47
    Posty
    289

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez czornyj Zobacz posta
    ...
    Choć może w gruncie rzeczy lepiej oddają one blichtr, nadęcie i nieszczerą, wymuszoną farsę, jaką zwykle bywa polskie wesele...
    W zasadzie nie mogę podzielić tej opini.
    W gruncie rzeczy nie mogę się z nią nawet zgodzić...

  4. #124
    Uzależniony
    Dołączył
    Jun 2007
    Wiek
    48
    Posty
    684

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Piasek1989 Zobacz posta
    wozisz ze sobą duża sztucznego oświetlenia tzn. jakiego małe fleshe czy lamy studyjne a moze jeszcze coś innego jak to ogarniasz ogóle ciekawy jestem jak to wygląda z twojej strony
    No w koncu na temat

  5. #125
    Pełne uzależnienie Awatar oskarkowy
    Dołączył
    Jan 2004
    Miasto
    Warszawa
    Wiek
    49
    Posty
    2 513

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez Piasek1989 Zobacz posta
    wozisz ze sobą duża sztucznego oświetlenia tzn. jakiego małe fleshe czy lamy studyjne a moze jeszcze coś innego jak to ogarniasz ogóle ciekawy jestem jak to wygląda z twojej strony
    Mam i małe flashe, mam i duże, studyjne o różnej mocy i z różnymi modyfikatorami. Wszystko zależy od ilości miejsca, wielkości i wysokości pomieszczeń. Ale też potrafię wykorzystać światło kamerzysty, świeczek, jakichś ostrych punktów świetlnych w kościołach czy innych trudnych miejscach. Jak to określił jeden z forumowych kolegów występujący chwilowo w roli Młodego, wysysam światło z miejsc, w których nikt się go nie spodziewał (przy okazji, pozdrawiam).
    Później pozostaje jeszcze kwestia zmiksowania tych różnych źródeł, ale to już inna historia.
    Jarek

  6. #126
    Uzależniony Awatar habakuk
    Dołączył
    Nov 2006
    Miasto
    Kraków
    Wiek
    46
    Posty
    575

    Domyślnie

    Watek, zdaje się, szczęśliwie wolnym lotem zmierza ku końcowi, porwę się wiec i ja na kilka slow podsumowania, szczególnie nawiązując do ostatnich wypowiedzi.

    Chciałbym przy tym zostawić kwestie personalne i spuściznę Jarosława zalinkowaną w tym wątku wziąć jedynie za przykład estetyki – ogólnie - opozycyjnej do tego, co robie i lubię ja i porozmawiać o dwóch filozofiach pracy, zas do jego prac tu przedstawionych odwołać się tylko raz, w podsumowaniu.

    Jak bardzo słusznie wyżej zauważył(a) mamiyka możemy mówić tu o dwóch „kierunkach”: fotografii ślubnej i reportażu ślubnym jako formułach rozdzielnych i choć pozornie podobnych, bo dotyczą tego samego – to w filozofii pracy i efektach całkowicie innych. Ja sądzę, że jest też coś nie tyle pomiędzy, co reportaż – źródłowo uważany za formułę czasem nawet okaleczającą estetycznie, także może być ładny i mieć swoje piękno lub choćby „piękno”.

    Kilka faktów – fotografia ślubna, to rejestracja wydarzeń z głównym kluczem jakim jest poprawność. Koszta? - inwazyjność i ustawianie – trudno tu mówić o niewidzialności fotografa w chwili, kiedy świeci jedną lub czterema lampami w kościele bądź na sali, zaś nawet w trakcie ceremonii wykonuje zdjęcia pozowane. Nie można tu wymagać chwytania naturalnych emocji i budowania historii, bycia podglądaczem, świadkiem, fotograf jest w dużym stopniu reżyserem zdarzeń i światła. Zyski? Lampy/ilość światła i troska o BW pozwalają na rejestrowanie scen z dużą dozą poprawności, ostrością i „kryształowością”. Zdjęcia są bardzo klarowne, niemal studyjne.

    Reportaż ślubny? – dokumentacja wydarzeń z priorytetem „niewidzialności” fotografa, bazująca na świetle zastanym i pewnego rodzaju wizji artystycznej fotografa, z akcentem na nieinwazyjne chwytanie emocji. Ja przy tym dopuszczam opcje zdjęć portretowych kiedy jest na to odpowiedni moment (na pewno nie w kościele), natomiast już w sam bieg wydarzeń nie ingeruje. Koszta? - ziarno i mniej sterylne kadry. Zyski? - zachowanie klimatu sceny zastanej – innej dla każdego, poszczególnego ślubu, emocje i wydarzenia na zdjęciach i dynamika całości.

    Mam po lekturze kilku powyższych postów wrażenie, że jeśli nie doświetlam się studyjnymi lampami na weselu i lubię ziarno, a moje zdjęcia celowo zmiękczam, bo nie lubię cyfrowej żylety, to jestem technicznie ułomny, ot – fotograficzny Nikifor.
    Zatem zacznijmy od terminologii - czy „techniczna doskonałość” to czystość klatki, poprawne WB i chirurgiczna ostrość? Techniczna w jakim sensie – że trudniej ja zrobić, czy że zdjęcia są „technicznie” lepsze? I dalej w takim razie – „technicznie” czy „technologicznie”?

    Przez pierwszy rok mojej pracy na ślubach mocno świeciłem, mam o tym jakieś pojęcie. Mamy lapę/zestaw lamp, dostosowana moc błysku odpowiednie ich rozstawienie, sprawdzone nastawy puszki co daje efekty mocno przewidywalne, stale i kontrolowane. Tyle, ze przy tej perspektywie trudno mówić o klimacie sali, klimacie kościoła, o odrębności miejsca, bo inwazyjny, sterylny błysk dewastuje klimat sceny i poniekąd wygląd ludzi, jest bardzo wyraźnie dostrzegalny na twarzach. Czyż w kościele mariackim nie można by rozstawić 4 lampy, ba – 10 lamp i naświetlić ten kościół jak w jasny dzień? I jakkolwiek zdjęcia będą ostre i jasne – „technicznie doskonale” – dla mnie te walory będą ich największą ułomnością. Podobnie z salą - każde zdjęcie z wesela będzie mieć ten sam format i rozkład światła/cienia, plus żyleta.

    Mamiyka i inni wskazują także podstawową opozycję: napięcie na linii historia vs ładność. Często tez pojawia się kwestia „technicznej doskonałości” jako synonimu ładności sensu stricte – „ludzie na tych zdjęciach są ładni”. Reportaż totalnie humanistyczny, skrajnie brutalny – mający urodę PM w głębokiej dupie jest mi wielce odległy. Młodzi musza wyglądać dobrze i także dla mnie jest to jeden z priorytetów. Czy można odmówić urody PM z podlinkowanych przez mnie materiałów? - pewnie i można, da się wszystko – niemniej mnie i sobie samym one się podobają bardzo, co mam nadzieję potwierdza ich wnukowie:

    http://img390.imageshack.us/img390/8871/026img.jpg
    http://img524.imageshack.us/img524/4568/011img.jpg


    Zatem: reportaż nie musi oznaczać „brzydko”, chyba, że dla kogoś synonimem brzydko jest ziarno; staram się zostawić w swojej pracy duży margines na estetykę, lubię, kiedy moje panny młode się sobie podobają i tak jest, choć jednocześnie myślę, że porą fajną na glamourową „ładność” i nacisk na urodę jest bardziej plener niż reportaż.


    Dochodzimy do finału: praca ze światłem zastanym, która ma w mojej opinii zupełnie inny wymiar i wymaga zupełnie innych środków (naturalnie mniejszych nakładów logistycznych), innej filozofii pracy i jednak upieram się, że jest roboczo trudniejsza, niż studyjny błysk, wymagający perfekcyjnego opanowania parametrów i nastawów lampy – ale jednak w dłuższej skali te czynności i ich efekty są stałe i powtarzalne. Przy pracy ze światłem zastanym do ilości i charakteru światła dobiera się kadr, parametry, nawet perspektywę – innymi słowy: nie nagina się rzeczywistości do siebie, ale w pewien sposób siebie do rzeczywistości. Ustalanie proporcji światła, zachowywanie klimatu sceny, wykorzystanie świateł w tle, grę światła i cienia; przy inwazyjnym błysku nie ma o tym mowy; wreszcie jakby nie było fotografia - gr. photós - światło; grápho – piszę – rysować, pisać – rysowanie za pomocą światła


    Nie chciałbym wyszukiwać przykładów spektakularnych, poruszajmy się w obrębie tych czterech materiałów, które przedstawiliśmy do wglądu. Wyobraźmy sobie co zostałoby na zdjęciu z tej pięknej i misternej gry światła, gdybym przywalił tu flashem bądź lampami:

    http://img94.imageshack.us/img94/2745/swiatloy.jpg

    Przy tym oczywiście jestem absolutnie przekonany, że Jarosław umie pracować ze światłem zastanym, a nie pracuje bo nie chce. Jak zaznaczyłem, to jest kwestia filozofii.

    Ku finałowi. Mój ukochany fotograf, uważany przez wielu za najlepszego fotografa/reportera ślubnego na świecie – Jeff Ascough (www.jeffascough.com) nie używa flesza w zasadzie w ogóle. Robocze czułości to ISO 3200-6400. Trudno powiedzieć, że wg kryteriów przyjętych w postach powyżej, jego zdjęcia maja jakąkolwiek „techniczną doskonałość”.
    Są także przecież – i nie jest to w żadnym razie żadna aluzja - panowie, którzy w swoich nowoczesnych zakładach realizują perfekcyjnie swoje wizje – f8, mocne flesze, kolorowo i ostro, najlepiej z radosnym tłem. Czyż nie są to zdjęcia technicznie doskonale? Być może. Rynek weryfikuje ich pozytywnie - mają rzesze klientów i fanów, całe pokolenia – są wybitnymi rzemieślnikami, robią ładne zdjęcia, które ponieważ są obróbkowo neutralne - będą aktualne także za 20 lat. Tyle, że ja raczej wierzę w nieśmiertelność treści, nie formy.
    A jeśli synonimem „ładnie” ma być jasno i ostro, z obowiązkowo poprawnym WB, to ja powiem za Grochowiakiem, niczego nie rozstrzygając, a jedynie mówiąc za siebie:

    Wolę brzydotę
    Jest bliżej krwiobiegu
    Słów gdy prześwietlać
    Je i udręczać
    Ona ukleja najbogatsze formy
    Ratuje kopciem
    Ściany kostnicowe
    W zziębłość posągów
    Wkłada zapach mysi
    Są bo na świecie ludzie tak wymyci
    Że gdy przechodzą
    Nawet pies nie warknie
    Choć ani święci
    Ani są też cisi

    Dzięki za przydługą lekturę, pozdrawiam, z mojej strony tyle

  7. #127
    Początki nałogu
    Dołączył
    Oct 2008
    Miasto
    Dąbrowa Górnicza
    Wiek
    47
    Posty
    378

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez habakuk Zobacz posta
    Przez pierwszy rok mojej pracy na ślubach mocno świeciłem, mam o tym jakieś pojęcie. Mamy lapę/zestaw lamp, dostosowana moc błysku odpowiednie ich rozstawienie, sprawdzone nastawy puszki co daje efekty mocno przewidywalne, stale i kontrolowane. Tyle, ze przy tej perspektywie trudno mówić o klimacie sali, klimacie kościoła, o odrębności miejsca, bo inwazyjny, sterylny błysk dewastuje klimat sceny i poniekąd wygląd ludzi, jest bardzo wyraźnie dostrzegalny na twarzach. Czyż w kościele mariackim nie można by rozstawić 4 lampy, ba – 10 lamp i naświetlić ten kościół jak w jasny dzień? I jakkolwiek zdjęcia będą ostre i jasne – „technicznie doskonale” – dla mnie te walory będą ich największą ułomnością. Podobnie z salą - każde zdjęcie z wesela będzie mieć ten sam format i rozkład światła/cienia, plus żyleta.

    ...

    Dochodzimy do finału: praca ze światłem zastanym, która ma w mojej opinii zupełnie inny wymiar i wymaga zupełnie innych środków (naturalnie mniejszych nakładów logistycznych), innej filozofii pracy i jednak upieram się, że jest roboczo trudniejsza, niż studyjny błysk, wymagający perfekcyjnego opanowania parametrów i nastawów lampy – ale jednak w dłuższej skali te czynności i ich efekty są stałe i powtarzalne. Przy pracy ze światłem zastanym do ilości i charakteru światła dobiera się kadr, parametry, nawet perspektywę – innymi słowy: nie nagina się rzeczywistości do siebie, ale w pewien sposób siebie do rzeczywistości. Ustalanie proporcji światła, zachowywanie klimatu sceny, wykorzystanie świateł w tle, grę światła i cienia; przy inwazyjnym błysku nie ma o tym mowy; wreszcie jakby nie było fotografia - gr. photós - światło; grápho – piszę – rysować, pisać – rysowanie za pomocą światła

    ...

    Ku finałowi. Mój ukochany fotograf, uważany przez wielu za najlepszego fotografa/reportera ślubnego na świecie – Jeff Ascough (www.jeffascough.com) nie używa flesza w zasadzie w ogóle. Robocze czułości to ISO 3200-6400. Trudno powiedzieć, że wg kryteriów przyjętych w postach powyżej, jego zdjęcia maja jakąkolwiek „techniczną doskonałość”.
    Są także przecież – i nie jest to w żadnym razie żadna aluzja - panowie, którzy w swoich nowoczesnych zakładach realizują perfekcyjnie swoje wizje – f8, mocne flesze, kolorowo i ostro, najlepiej z radosnym tłem. Czyż nie są to zdjęcia technicznie doskonale? Być może. Rynek weryfikuje ich pozytywnie - mają rzesze klientów i fanów, całe pokolenia – są wybitnymi rzemieślnikami, robią ładne zdjęcia, które ponieważ są obróbkowo neutralne - będą aktualne także za 20 lat. Tyle, że ja raczej wierzę w nieśmiertelność treści, nie formy.

    ...

    Dzięki za przydługą lekturę, pozdrawiam, z mojej strony tyle
    Zanim odniosę się do powyższego to wyjaśnię, że fotografię obu bohaterów wątku cenię i lubię. Nie mam faworyta, bo obaj się różnią nieco w warsztacie, ale obaj też kładą nacisk na klasyczne ujęcia gdzie chwytają "detal i emocje". Te dwa słowa klucze opisują dzisiejszy trend w fotografii ślubnej, której my (prawie) wszyscy się poddajemy. Nie uciekniemy od tego, bo to się podoba większości, a co tu dużo pisać, jest to dobre i fajne...
    Fajne jest również to że każdy dąży do jakiegoś tam swojego stylu, a przez to jest nieco różnorodniej i jest z czego wybierać. Właściwie ten temat nie ma końca, można pisać i pisać, ba niektórzy nawet niemal tworzą eseje czy poezję na ten temat... , no bo skoro to kochają to dlaczego nie.

    Ale do rzeczy, słusznie Adam napisał o świetle zastanym, ale wydaje mi się też, że takie podejście kiedyś byłoby niemożliwe, a przynajmniej nie w takim stopniu?
    Toż to właśnie ostatnie lata pozwoliły na w pełni używalne ISO 1600 lub 3200. Fakt, że jasna optyka była już od dawna, ale to za mało. W gruncie rzeczy wszyscy się częściowo wzorujemy na fotografii Jeff a Ascough, mojego ulubionego Murray a, czy innych, bo to oni byli pierwsi w tym co robią, wyszli co prawda z analoga ale również mieli wcześniej dostęp do topowego sprzętu foto. Więc na dzień dzisiejszy łatwo się mówi, że pracujemy bez lamp, przy okazji stając się niewidzialnymi w swojej pracy. Jednak kiedyś bez lampy wręcz nie dało się obyć. I to wtedy ("kiedyś") korzystanie ze światła zastanego było naaaprawdę trudne, nie niemożliwe ale po prostu ograniczone.
    Ostatnio edytowane przez magart ; 11-11-2009 o 15:28
    EOSy, 17-40/4L, 24-70/2.8L, 50/1.8, 85/1.8, 100-300/4.5-5.6, Raynox 250, manfrotto, 420EX, 580EX I, II, elinchrom+ skyport.
    www.magaczewski.blogspot.com
    www.fotogaleria.magaczewski.pl

  8. #128
    Pełne uzależnienie Awatar oskarkowy
    Dołączył
    Jan 2004
    Miasto
    Warszawa
    Wiek
    49
    Posty
    2 513

    Domyślnie

    Cytat Zamieszczone przez habakuk Zobacz posta
    Nie chciałbym wyszukiwać przykładów spektakularnych, poruszajmy się w obrębie tych czterech materiałów, które przedstawiliśmy do wglądu. Wyobraźmy sobie co zostałoby na zdjęciu z tej pięknej i misternej gry światła, gdybym przywalił tu flashem bądź lampami:

    http://img94.imageshack.us/img94/2745/swiatloy.jpg

    Przy tym oczywiście jestem absolutnie przekonany, że Jarosław umie pracować ze światłem zastanym, a nie pracuje bo nie chce. Jak zaznaczyłem, to jest kwestia filozofii.
    Chwila, bo to zabrzmiało, jakbym zawsze i wszędzie korzystał ze sztucznego światła. W kościele mam na koncie tylko próby z flashami sprzed lat, ostatnie lata to w zasadzie zastane lub dobłyski z EXa na stopce. To, że wygląda to inaczej niż u Ciebie, to kwestia dopracowania i obróbki.

    Właśnie robię sesję, gdzie nawet nie tknąłem wyzwalacza, ciemno, mroczno, kolorowo i ze smugami. Ponieważ nie mam jeszcze pozwolenia, zaproszę Was na oglądanie za jakiś czas. Kadry i światło będą trochę jak u Adama, wykończenie moje. Ciekaw będę Waszego zdania.

    Czyli kończąc, jak widzę, że jest ładne światło, to nie wjeżdżam z kolejnym. Jak nie ma, to wyjmuję swoje, żeby później w PS uniknąć wyciągania cieni, BW i dodawania ziarna.
    Jarek

  9. #129
    Pełne uzależnienie Awatar Sergiusz
    Dołączył
    Jan 2008
    Miasto
    mazowiecka wioska
    Posty
    2 708

    Domyślnie

    Z tym światłem zastanym tworzącym klimat i nastrój miejsca to jest trochę śliska sprawa. Po pierwsze światło jest po to aby dane miejsce na tyle dobrze oświetlić żeby z jednej strony dzieci a z drugiej osoby starsze nie miały zbytniego problemu z przeczytaniem słowa drukowanego z książeczki do nabożeństwa. Podobnie na sali weselonej zbyt głęboki nastrój mógłby grozić udławieniem się ością czy inną niedopatrzoną kostką z sałatki. Nastrój i klimat tak naprawdę jest na sali tańca aby w półmroku ukryć błądzące tu i tam ręce podochoconych facetów pierwszymi półlitrówkami. Parę godzin później to intymne oświetlenie będzie sprzyjało spontanicznie ucinanym drzemkom i innym weselnym uciechom.

    Aby było śmieszniej to oko ludzkie ma taką pewną cechę, która nie sprzyja fotografowaniu przy świetle zastanym. Po prostu adoptuje się do światła zastanego a jeśli warunki te są kiepskie może nawet zwiększyć swoją czułość. Na przykład białą kartkę oświetloną światłem żółtym po pewnym czasie będziemy widzieli dalej jako białą. Czyli ten cały nastrój i klimat jest wyciśnięty sztucznie z matrycy dzięki obróbce a szczególności selektywnemu wyciąganiu kolorów przez co staja się nienaturalne a raczej niezgodne z prawdą. Inaczej- tych nastrojów i klimatów nikt nie widzi poza fotografem oferującym taki rodzaj zdjęć.
    Nie ogranicza mnie wyobraźnia ponieważ jej nie posiadam.

  10. #130
    Uzależniony Awatar Sławek
    Dołączył
    Apr 2008
    Miasto
    Częstochowa
    Wiek
    62
    Posty
    968

    Domyślnie

    Panta rhei. Jeszcze nie tak dawno szczytem profesjonalizmu było fotografowanie na najmniejszych czułościach i na najbardziej przymkniętych przesłonach. Pamięta ktoś jeszcze ,,Grupę 64,, ? A dziś tylko pełna dziura i ISO 6400.
    Ostatnio edytowane przez Sławek ; 11-11-2009 o 23:14

Strona 13 z 34 PierwszyPierwszy ... 3111213141523 ... OstatniOstatni

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •