Moim zdaniem, "wybitnym fotografem" jest ten fotograf, ktory ma szczescie (w duzym stopniu) przypadkowo uchwycic dana sytuacje lub obiekt - zywy i nieozywiony.
Przeciez robiac reportaz, mozg nie jest w stanie wykonac perfekcyjnie wszystkich czynnosci w jednej chwili - kadr, czas, miejsce, wartosc, swiatlo, etc. Ba na slubie ile wykonujecie ujec? 50? Nie sadze. 200, 300, 400? I dopiero przegladajac material, dostrzegasz to o czym mowil Edward Weston: "aparat widzi wiecej niz twoje oczy, wiec dlaczego tego nie uzyc".
Dlatego z cala stanowczoscia podkreslam - "swietny fotograf" to fotograf, ktory ma szczescie do zlapania "kadru".