Cytat Zamieszczone przez nowart Zobacz posta
Jednak dwie przypadkowo otworzone galerie (Michalina i Tomek oraz najnowsza z bloga) pokazują nam po 10 podobnych zdjęć z przygotowań, kiedy to PM się maluje/jest malowana. Oczywiście każde inne, inne tło, inne kolory, inne światło - to oczywiste, przecież to inne miejsca, inny czas. Gdzieniegdzie urozmaicenie w postaci pantofelków, zapinania spinek, wiązania krawatów, błysków oka, odbicia twarzy w lusterkach - w kółko to samo, choć cały czas na niezmiennie wysokim poziomie. To również zbadane przez Ciebie ścieżki, powtarzalne ujęcia. Wąskie kadry łatwiejsze powiadasz? Czy nie trudniej w tym wąskim, ciasnym kadrze złapać jakąś ulotną chwilę? Czy nie łatwiej klapnąć szeroko? A im szerzej tym więcej akcji się w kadrze zmieści? I do reportażu wypisz - wymaluj. Sądzę, że takimi argumentami możnaby było się przerzucać bez końca...
trafiłem tu przez przypadek ale się wypowiem. Na początek dla pewności chcę powiedzieć, że mimo mojej bliskiej z Adamem znajomości moja opinia, którą zresztą mu przedstawiłem, na temat wzajemnego atakowania się w tym wątku i poziomu zachowań jest niezwykle krytyczna. Również moja wypowiedź w żadnym wypadku nie odnosi się do animozji, które nas kiedyś dzieliły (mnie i ciebie).

Otóż moim zdaniem twoja wypowiedź jest kwintesencją problemu. Problemu widzenia i rozumienia fotografii, jej przekazu i środków. Zdecydowana większość widzów, nie potrafi docenić aspektów dotyczących szerszego kontekstu. Nie potrafi zrozumieć widzenia i nie doceni ulotności chwili i umiejętności jej komponowania (a co za tym idzie i trudności z tym związanych). dane zdarzenie wygląda inaczej w zależności od podejścia fotografa i tu tkwi cała wartość reportażu autorskiego, przemyślanego, widzącego, bardzo świadomego.

W zasadzie twoje uwagi można zastosować do wszystkich rodzajów fotografii i wszystkich możliwych ujęć - my tylko powtarzamy co ktoś kiedyś zrobił przed nami. Łapiąc za aparat skazujemy się na powtarzalność. Dlaczego więc fotografia jest sztuką, dziedziną kreatywną? Dlaczego patrzymy na zdjęcia codziennie i z niesłabnącym napięciem? Bo szukamy w fotografii środków wyrazu będących po pierwsze naszym podpisem pod rzeczywistością, a po drugie próbujemy innym pokazać nasz unikalny sposób widzenia świata i sytuacji. Dlatego te same ujęcia malowanej panny młodej nie są takie same i ich wartość jest wyjątkowo mało powtarzalna. Jest przede wszystkim wartością dla konkretnych osób, ich wzajemnych relacji i relacji do fotografującego. Dlatego śluby Adama mogą mieć nieustannie kreatywną wartość. Dlatego fotografia portretowa jest i będzie tak odkrywcza i popularna - choć jest najbardziej powtarzalna i banalna.


Idąc tym tropem, muszę przyznać, że fotografie Jarka mi się podobają i są OK. Jednak nie widzę na nich piętna fotografującego ani zamysłu i szerszego myślenia. Są pospolite, choć doskonałe technicznie i na pewno dobrze się sprzedają. Tylko to produkt masowy, mechaniczny, automatyczny i bezpłciowy - jak ipod czy aparaty canona lub nikona. Zapytany, kto jest autorem mogę podać dwa miliony nazwisk fotografów ślubnych i nie zgadnę. Fotografie Adama są za to skierowane w zupełnie innym kierunku. Prowokują do myślenia, zmuszają do podróżowania po kadrze, pokazują relacje i tymczasowość. Budują plany i przestrzeń której nie ma, której nie dostrzegamy i która wydaje się na co dzień płaska. A nie jest. Fotografie Adama są osobiste i emocjonalne, są żywe i mają coś co pokazuje mi niezwykłość zwykłych sytuacji. To zupełnie inny poziom fotografii - nie oceniając, dla mnie dojrzalszy, bliski mej wrażliwości, dopracowany i nie sztampowy.

W kwestii obróbki.
Jestem przekonany i mogę się założyć, że bardzo dobrze obrobione zdjęcia Jarka mogą nabrać ducha i stylu adamowej fotografii. Będą pastelowe, miękkie i magiczne. Ale to tylko blichtr. Wartością adamowych zdjęć jest coś wiele razy ważniejszego niż zaszumione winietujące parki w uściskach. To wszystko o czym pisałem wcześniej buduje te zdjęcia a obróbka to mega mocny dodatek na deser. Myślę, ze wolał bym zdjęcia Adama gołe i bez obróbki od Jarkowych przerobionych w magiczne pastele. Bo zdjęcia to zdjęcia, to sytuacje i wydarzenia i ludzie i plany. Jarek ma tego zdecydowanie mniej i - jak dla mnie - sztampowo. Niestety jest tak, ze jak ludzie nie potrafią zrobić dobrych zdjęć, to szukają wytłumaczeń. Albo po prostu nie pojmują głębszego sensu. I wtedy zaczynają się pytania o szkła, puszki i obróbkę. To najprostsze zagadnienia do wertowania, więc do tego się ludzie uciekają. Nie widzę tu niczyjej winy, tylko dramat płytkości takich rozważań (nikogo nie zamierzam obrazić, ale to naprawdę ślizganie się po powierzchni tematu). Podstawowym problemem ludzi korzystających z wymienianych tu warsztatów jest imho fakt, ze wierzą że dostaną akcję do PSa, która zmieni ich z przeciętniaków w artystów. Bagatelizują przekaz artystycznej wizji i wrażliwości patrzenia, za to dłubią w presetach w każdej możliwej chwili w trzymanym na kolanach lapku. Podobny błąd popełniają ci, którzy nie doceniają wartości adamowych zdjęć tylko dlatego, że drażni ich taki sposób obróbki (z jakichkolwiek powodów, choćby ze względu na popularność tej obróbki).

Wydaje mi się, że dobrze jest posłuchać czasami fotografa co ma do powiedzenia o fotografii, życiu i o sobie samym. To bardzo wiele uczy. I wolę gdy jest to świadome kreowanie wizji, praca i poświęcenie, próba szukania swojej drogi pośród naśladowania rozmaitych wzorców (bo wszyscy naśladują, choć niewielu świadomie) niż dosyć cyniczne odwalanie kupy węgla dla zarobku. Choć oczywiście tak też można i nic mi do tego. Po prostu wolę.

pozdrawiam
Kuba

P.S> nowart, nie mieszaj pleneru - czyli sesji fotograficznej, z reportażem
P.S2> muszę również przyznać, że plenery Jarka sa twórcze i zasadniczo podobają mi się jako takie, na których odcisnął swoje piętno. Plenery.