Gdybym miał się chajtać (na co się nie zanosi) to bym wynajął zdecydowanie oskarkowego. To jest rzemiosło na najwyższym poziomie - ci goście, co w Irlandii biorą 1000-1200 euro za ślub, pod względem opanowania niuansów technicznych nawet koło oskarkowego nie stali.
Teraz habakuk - sorry ale to zupełnie nie w mojej estetyce. Fotografia ślubna jest fotografią użytkową. Jako pan młody wolę być potraktowany fotograficznie jak sad w reklamie Pudliszek a nie jak Johny Rotten w trakcie koncertu gdzieś w piwnicy...
Jako klient wybrałbym oskarkowego. Jako fotograf wiele się mogę nauczyć od obydwu.