Nazywam się Piotr Knap, to i informacja że moje nazwisko można wyguglać nie jest zdaje się sprzeczne z 8 punktem regulaminu forum więc nie rozumiem czemu zostało to usunięte. Albo inaczej, rozumiem, ale powód jest dość żenujący
Jak niewiadomo o co chodzi to chodzi o "artyzm i opowieść"![]()
Założyłem sobie FOTOBLOGA
A ja z moją Karoliną oglądałem obydwie galerie i dosziśmy do wniosku, że gdybyśmy znaleźli fotografa, który miałby kadry jak Habakuk a stronę techniczną opanowaną jak Oskarkowy, to byśmy nawet i 6-8k mogli zapłacić za niego. To tak gwoli badania rynku o który zabiegał Oskarkowy.
Założyłem sobie FOTOBLOGA
Problem z podważaniem jednej definicji artyzmu jest taki, że wypadałoby zaproponować inną, konkurencyjną - no więc jako student ASP musiałem chąc-nie-chcąc zapoznać się z kilkoma traktatami na ten temat i powiem Ci - kol. bundy - że wkraczasz na sqrviale grząski terenA definicja polegająca na stwierdzeniu, że jakieś fotopstryki z twojego miasta robią ahtystycznie, jest - delikatnie mówiąc - cholernie mętna
A co do bezlitosnych statystyk, to fotografa i tak wybiera panna młoda, a nie "większość oglądających".
Wracając do zdjęć - dyskusja nadal toczy się wokół ziaren, ramek, artyzmów, techniki i inszych pierdół, a na taką drobnostkę, jak treść zdjęć nikt specjalnie nie zwraca uwagi. No więc ja zapytam - co byście sobie pomyśleli, gdybyście zobaczyli w parku, na plaży, nad jeziorkiem czy w innych okolicznościach przyrody parkę, która wystrojona i z uśmiechem przyklejonym do twarzy: podskakuje, tarza się po ziemi, wspina, wychyla zza drzew, zagląda sobie do majtek i pozoruje stosunek seksualny? Czy są to konwencjonalne i normalne zachowania par młodych? Czy w czasie ślubu naszła was nieposkromiona ochota, by po wyjściu z kościoła koniecznie biec do parku, skakać po ławkach i tarzać się po ziemi? A może naturalnym jest, by w celu odreagowania stresu skakać na galowo do jeziora, czy kłaść wśród morskich fal?
Może i wkroczyłem na grząski grunt, ale zrobiłem to raczej dla zabawy i lekkiego sprowokowania pewnych ludzi do ich pełniejszych wynurzeń na ten temat ;-).
Do tego tarzania, pławienia się i skakania z drzew, dorzuciłbym jeszcze takie klasyki jak plenery w toalecie (tak, tak...widziałem kiedyś takie foto na którym panowie stali przy pisuarach a PM z przerażeniem zaglądała zza winkla...), wykorzystanie cudzych samochodów/dzieci/zwierząt, wielce artystyczne plenery w warsztatach samochodowych lub opuszczonych fabrykach, użycie akcesoriów w postaci mocno wiekowych walizek, koszy piknikowych i archiwalnych wydań Trybuny Ludu (że niby taki old-school...). Przykłady można mnożyć, ale z drugiej strony to podobno panna młoda wybiera, więc...
Co do myślenia o tym co będzie po wyjściu z kościoła, to ja myślałem o tym, żeby w końcu coś zjeść ;-))
1, czarne i białe szkiełka + worek gratów... ale chyba i tak nie umiem robić zdjęć...
To w ferworze walki w dzień weselny musisz po drodze pomyśleć o normalnych posiłkach, zamiast np. latać po fryzjerach, kwiaciarniach, pralniach, myjniach samochodowych, itd., itp. .... ;-)
Tak to już jest z tymi weselami.
P.S.
Miała być kontynuacja mojej poprzedniej myśli, ale za duży ruch jest![]()
EOSy, 17-40/4L, 24-70/2.8L, 50/1.8, 85/1.8, 100-300/4.5-5.6, Raynox 250, manfrotto, 420EX, 580EX I, II, elinchrom+ skyport.
www.magaczewski.blogspot.com
www.fotogaleria.magaczewski.pl
Bundy twoją wypowiedź skierowałbym trochę w inną stronę. Ja widzę też "artyzm" jako wyrobienie sobie pewnej innej niż wszyscy maniery (w czymkolwiek by to było). Wyrobienie sobie (nawet jak to nie idzie z falą) jakiejś charakterystycznej cechy, której nie było dotąd lub nie była eksponowana mocno i wystaczająco długo przez innych, tak aby zaczęli ją kopiować i stosować inni naśladowcy danego już stylu - to już podchodzi pod artyzm, ale dla prekursora a nie w odniesieniu do rzeszy naśladowców. Nie muszą to być jakieś nadzwyczajne środki przekazu, często może to też być prostota w pokazywaniu czegoś, lub osiągnięciu tego celu pomaga wypromowanie "bzeta" przez bogatego mecenasa (jak to miało i ma miejsce w sztuce innej niż fotografia).
Jestem pod wrażeniem prac obu panów Jarka i Adama (bo do nich odnosi się ten wątek), ale na miano artystów to ja to bym nikogo nie wskazywał. Obaj robią dobrą robotę. Akceptowalną przez sporą część klienteli. Moja jednak wizja fotografii ślubnej bardziej kieruje się ku oskarkowemu (jestem tradycjonalistą), może z małą, malutką domieszką Adama (ale nie 100% tradycjonalistą). Jarek podobno ma takie cacuszka więc chętnie bym pooglądał.
A co do tematu wątku. To jeszcze gdyby adwersaże mogli się trochę podzielić opowieściami o swojej pracy jak robią, co robią na wybranych przez siebie przykładach (trochę próbował to robić Habakuk, ale wcisnął tam tyle "teorii", że zabiło to całkiem wykład) byłoby naprawdę super.
Nie oczekuję wykładów na temat wielkich szczegółów obróbki , bo tego można chyba wysłuchać za kasę u Adama, ale opowieści w stylu narracji z NG popartej fotkami.
BARDZO PROSZĘ, PEWNIE WIELU też (patrząc na tytuł wątku) (taki ala backstage z jakiś fragmentów imprez). Wtedy może zobaczymy, poczujemy "Jak to jest zrobione - zdjęcia ślubne (...)"
Z tymi pomysłami na plenery jest tak, żeby się pobawić, mieć sesję fotograficzną ładną i jednocześnie ciekawą. Z jednej strony macie rację - bo cóż to za pomysły z kosmosu, niby nienaturalne. Ale jest to jedyna i niepowtarzalna (teoretycznie) okazja do wydania sporej kasy na fajną sesję foto, żeby późnej się pochwalić i mieć na stare lata pamiątkę.
Jeśli rozpatrywać to w konwencji przerostu formy nad treścią to trzeba by i do wesela podejść w identyczny sposób. Patrzcie ile np. jest ludzi sztucznie zmuszających się do odpowiedniego ubrania w strój galowy czego na co dzień nie robią, mało tego robią to tylko na okazje weselne. A jednak wesela się odbywają i interes się kręci.
EOSy, 17-40/4L, 24-70/2.8L, 50/1.8, 85/1.8, 100-300/4.5-5.6, Raynox 250, manfrotto, 420EX, 580EX I, II, elinchrom+ skyport.
www.magaczewski.blogspot.com
www.fotogaleria.magaczewski.pl
Przerost formy nad treścią tej podejrzanej uroczystości to osobny temat, natomiast jak dla mnie paramontem durnoty jest właśnie ów nieszczęsny plener - jeśli chodzi o skakanie, tarzanie i insze perwersyjne praktyki, to osobiście nie pozwoliłbym się tak poniżyć nawet śp. Helmutowi Newtonowi (pominąwszy oczywiście fakt, że Helmut Newton do podobnego idiotyzmu na pewno ręki by nie przyłożył)
Ostatnio edytowane przez czornyj ; 19-11-2009 o 12:04