Cześć, mam na imię Paweł.
Korzystając z różnych kompaktów long long ago kupiłem Sony A200 (skądinąd bardzo przyjazny i sympatyczny), z którym następnie rozstałem się na rzecz Panasonica GX80. Krótki kitowy zoom jest świetny jako sprzęt wyjazdowo-wycieczkowy, lecz ergonomia/guzikologia jak dla mnie taka sobie, powiedziałbym nawet że słaba.
Od pewnego czasu przymierzałem się jednak do wyższego ISO, czyli do FF. Po różnych przemyśleniach i rozkminkach miał to być Nikon Z6 II w świetnej promce, ale raty nie pyknęły. Jako że uparłem się na zakup ratalny to temat odpuściłem. Kolejnym pomysłem był Nikon d750 (tak mi podpowiadał rozsądek jako główny księgowy), jednak ze względu na inne bardziej pilne wydatki odłożyłem zakup na wczesną jesień.
Nastąpił schyłek lata, a wraz z nim niespodziewanie Światłosiła, przez którą moje plany i strategie zakupowe wzięły w łeb. Myślałem, rozważałem, walczyłem sam ze sobą, ale... kupiłem R6. O ile zakup jako taki był planowany, to Canon pojawił się dość niespodziewanie, taki czarny koń wyścigów, bardziej z przypadku niż z rozsądku. Wiele przemawia za tym, abym go sobie pozostawił, jak dla mnie jedyny i istotny minus to ceny natywnych obiektywów RF. Do pełni szczęścia brakuje mi jeszcze uczciwego zooma spacerowego (a nie ciemnicy systemowej, o którą u Canona bardzo łatwo).