Jako, że w pewnych kategoriach lubie mieć daleko idące plany i jedną z tych kategorii jest fotografia, więc przyszłe zakupy planuje dużo wcześniej, szczególnie, że mając 17 lat ma sie ograniczony budżet. A więc tak narazie zbieram na 70-200 f/4 L i mam zamiar je kupić na wiosne, a po tym szkle chce skupić sie na wymianie puszki. Dlaczego? bardzo denerwuje mnie AF w 450D, o ile w dzień jest okej i szkła trafiają w punkt, o tyle, gdy robi sie ciemniej moje C50 f/1.4 już nie mogłoby służyć jako karabin snajperski. To jest największy problem, drugi to stosunkowo słabe iso 800 i 1600 (wiem, w cropach tu cudów nie ma, ale przydałoby sie lepiej) i DR. Kwestie ergonomii i wygody użytkowania są ważne, ale nie decydujące. Najważniejsza kwestia to wpływ body na same zdjęcia (wiem, że szkła są ważniejsze). i tu pytanie, czy po zakupie 70-200 warto zbierać przez półtora roku na 7D licząc, ze cena spadnie do ~4,5k i robic przez ten czas zdjęcia 450tka z posiadanymi szkłami, czy lepiej zaraz po zakupie 70-200 sprzedać 450D, dołożyć troche i kupić używane 40D. Kupując 40D przez nastepne półtora roku miałbym jakieś 4k więcej na obiektywy, a kupując 7D nie miałbym finansów na inne szkła. Jesli kupiłbym 40D to myśle o zakupie po nim drugiej lampy z HSS (jakiś canon) i dwóch stałek - 28 f/1.8 i 85 f/1.8. W aktualnym zestawie brakuje mi lepszego światła w niektórych sytuacjach przy szerszych ogniskowych. fakt, że miedzy 17, a 28 różnica duża, ale zawsze lepiej niż między 17 a 50, gdzie mam stałke. Mając 40D + samyang 8mm + tamron 17-50 + 70-200 f/4L + 28 f/1.8 + 50 f/1.4 + 85 f/1.8 + dwa flesze miałbym całkiem niezły arsenał szkieł na każda okazje, a w przyszłości miałbym fundusze na jakies UWA. Jednak pozostaje kwestia, czy 40D wystarczy, to juz leciwe body, nadal świetnie, ale leciwe i tu mam wątpliwości. Czy 7D da mi dużo lepsze iso i af, wart rezygnacji ze szkieł, czy jednak zastosować złota zasade: "gorsze body, lepsze szkła"?