To ja może przebijęWziąłem 350D na włoską ligurię. Coś mnie tknęło, by pofocić morze w trakcie sztormu, ale że nie miałem tele przy sobie, to musiałem się sprytnie ustawić pomiędzy skałami, by dały mi ochronę.
Rozwiązanie się sprawdzało do momentu, w którym zagapiłem się przeglądając zdjęcia i ogromna fala mnie dosłownie przykryła. Byłem kompletnie przemoknięty, ledwo zasłoniłem aparat plecami, ale to i tak nic nie dało. Mimo tej srogiej kąpieli aparat żyje i ma się dobrze (a wiadomo, że 350D uszczelnień nie ma żadnych).