Przyglądając sie waszej dyskusji musze zwrócić uwage na pare rzeczy:
1) prawie każdą lustrzankę dSLR można podregulować (parametry obrazu typu saturation/sharpness/contrast i uzyskać efekty zbliżone do tych z kompaktu, czyli ready-to-print.
2) na rynku pojawił sie Nikon D50, którego ostatnio testowałem (Współpracuje z gazetą "Fotografia & aparaty cyfrowe" - testuje i pisze dla nich recenzje do przeglądu) i jest on stworzony wlasnie dla takich odbiorców, którzy chcą odrazu ładować kartę z fotkami do labu. Ustawienia obrazu "default" mozna jednak zmienic tak aby przypominały standardowe DSLR i samemu obrabiać. Nie mniej jednak zdjecia wychodzą jak z kompaktu - mocne nasycenie, wyostrzenie i kontrast.
3) Moja opinia na temat pstryka: pstryk zdjęcia nie czyni, to jedynie materiał do dalszego wykorzystania. Zarówno w analogu jak i w przypadku cyfry. Wierzenie w to jakoby dobre zdjęcie bez obróbki miało w sobię jakąś większą magię od podobnego powstałego w wyniku poprawek jest wg mnie zbędnym romantyzmem.Liczy się efekt końcowy.
A powracając do tematu głównego, czyli mlecznych fotek, to jestem pewien, że mój 350D na standardowych ustawieniach poradziłby sobie o wiele lepiej w tych samuch warunkach niż w przypadku załączonego zdjęcia. Coś w nim musi siedzieć, ale nie uważam zeby tego nie można było poprostu poprawić softwareowo. Pewność będziesz miał, gdy poprosisz kolegę z 350D i zrobicie te same zdjęcia na tych samych ustawieniach z tym samym obiektywem. Pozdrawiam.