Oglądałem kiedyś program o człowieku który jako jeden z nielicznych uciekł z Auschwitz. Zaciekawiła mnie pewna technika wyświetlania zdjęć. Na starej czarno-białej fotografii stoi sobie trzech uśmiechniętych oficerów SS przed jakimś budynkiem. Kamera robi nagle zbliżenie jednej z postaci i mamy wrażenie jakby zdjęcie miało jakąś głębie jakieś 3D. Pierwszy plan zbliża się a drugi stoi, albo zbliża się znacznie wolniej. Trudno to opisać ale efekt jest znakomity. I druga sprawa. Inne zdjęcie. Lato 1944 roku. Przed budynkiem na placu stoi inny uśmiechnięty SS-man. Nagle znika z fotografii a budynek oraz plac przemienia się i widzimy dokładnie to samo miejsce identyczny kadr, ale tak jak wygląda to dzisiaj. Zastanawiam się jak to jest robione. W drugim przypadku zapewne szuka się miejsca z którego "padło" zdjęcie staje dokładnie tam gdzie trzeba kadruje i pstryka. Ale chodzić tak z fotą w ręku i na oko szukać. Może są jakieś inne wyrafinowane techniki. Co do pierwszego przypadku to nie mam pomysłu. Podobne realizacje można spotkać np w Viasat History. Ktoś to widział ? Co o tym sądzicie ?