No więc ostatnio spotykam ludzi, którzy uważają się za wielkich znawców, prezesów i fotografów.
Podczas prezentacji, której tematem była fotografia reportażowa, odzew tych Panów był różny, w większości jednak przypadków była to krytyka dzieł Bresson'a, tego, że to nie sztuka podejść i pstryknąć fotę z bliska 50tką i sprawa załatwiona. Potem, jak przyszedł czas na cykl Rafała Milacha, tego, który wygrał World Press Photo, w 2008 roku - on także został wyśmiany.
No i w kółko, takie tam głupawe uwagi z ich strony, wymądrzanie się. No i ich głównymi tekstami są:
- "Co w tej fotografii się WAM PODOBA?"
- "Nie mów, że ja bym takich nie zrobił, bo zrobiłbym lepiej"
- "Czemu te zdjęcia zrobione były takim dziwnym aparatem i są słabej jakości?" [Tu nawiązanie do Rafała Milacha i jego cyrkowej serii http://www.press.pl/newsy/pokaz.php?id=13649]
Co odpowiadacie, albo odpowiedzielibyście na tak dziwne podejście do sprawy? Nie mówię, że muszą się im podobać, czy coś - ale bez przesady. Nie chce mówić tego samego, może macie jakieś własne, ciekawe teorie na temat piękna w fotografii reportażowej?