Zostało nas dwóch ja i mój kumpel Kuba.
Wszyscy inni przyłączyli się do wroga lub uciekli. Od tygodnia jesteśmy oblężeni przez żółtych, ja ostrzeliwuję się od frontu, Kuba pilnuje wejścia od kuchni.
Powoli kończy nam się amunicja, jedzenia już nie mamy, spleśniało w lodówce odkąd wredni nikoniarze odcieli prąd. Wodę też wyłączyli.
Widzimy jak powoli szykują się do ostatecznego ataku. Tak mało amunicji....
Strzelamy do ostatniego naboju, potem obrzucamy ich eLkami, 70-200 2.8 swoje waży, 85 1.2 też nie ułomek. Boże szkoda, że nie mamy 1200 5.6.
Już idą.....