Jak czytam wypowiedzi w tym wątku, to sam nie wiem co sobie myśleć. Nawet, pomimo faktu, że z częścią uwag się zgadzam, to sposób ich wypowiedzenia przyprawia mnie o zażenowanie. Nie wiem Panowie, kto was uczył wychowania.

Najwyraźniej czujecie przemożną potrzebę pinformowania każdego, że jest do niczego, z takich czy innych powodów. Wygląda jakbyście byli na misji i krucjacie przeciwko wszystkiemu i wszystkim, co według Was odstaje od norm najwyższej jakości, w której nikomu nic nie można zarzucić.

A nie pomyśleliście, że świat i inni forumowicze mogą się obejść bez waszej misji? Że życie samo zweryfikuje (w przypadku Miclesa), że rynek zweryfikuje (w przypadku pisma) i wasze komentarze, nie dość, że jak piąte koło u wozu, to cuchną zwyczajnym chamstwem?

Posiadanie racji, nie daje nikomu prawa, by głosić ja na lewo i prawo nie licząc się z kosztami innych osób, chociaż nawet do tej racji mam dużą wątpliwość.

Zwyczajnie nie rozumiem, czemu, skoro i pismo i wywiad do was nie trafia, nie mogliście zwyczajnie zignorować czy pominąć ten wątek.

No koniec powiem, że chylę czoła przed Miclesem, za wytrwałość w tym co robi oraz za przchedzoenie ponad takimi zaczepkami, trzeba być dużym człowiekiem, by to potrafić, ja bym chyba nie dał rady.