Po pierwsze primo: W nieobecnym świecie sprzedaż (czegokolwiek: kieratu, beczki piwa, dwupłatowca albo obcinarki do paznokci) była i - powtarzam miała się nieźle - zanim powstał marketing. W obecnym, to dziedzina wiedzy tajemnej która, jak słusznie zauważasz, trzęsie rynkiem. Po drugie primo: Fajnie się czujesz, kiedy ktos Cię uprzejmie informuje (dyktuje?) co powinieneś/musisz kupić a na co możesz sobie czekać do usranej smierci? Może by się i dało to wymarzone wyprodukować (vide koncepcje lustra, na które userzy tego forum - i na całym świecie - czekają) ale marketing ma swoje zdanie. I juszzz.