Ostatnio spotkała mnie niemiła przygoda z klientami. Pojechałem o określonej w umowie godzinie na błogosławieństwo a tam okazało się, że przywitał mnie jeden z ojców mówiąc, że młodzi zrezygnowali z moich usług i pojechali z innym wynajętym fotografem na zdjęcia bo podobno nie mogli się do mnie dodzwonić. (wymówka, nikt się z ich strony nie odzywał)
Pojechałem więc do kościoła spotkać się z nimi i wyjaśnić co jest grane, tam po mętnych tłumaczeniach dowiedziałem się tego samego co wcześniej.
Miałem podpisaną z nimi umowę o dzieło i wcześniej musiałem w związku z tym odmówić kilku parom. Czy ktoś z was miał już podobną sytuację? Jak tak, to jak ją rozwiązał?