A ja widzę wiele powodów. Ostatnio miałem jeden ślub, na którym poza mną miał być jeszcze tylko jeden kamerzysta. W kościele surpise : oficjalny kamerzysta przyszedł z kolegą kamerzystą. Przebolałem. Po 5min z ławek kościelnych ruszył do akcji trzeci kamerzysta (gość). Powiem tylko tyle, że czułem się wyjątkowo niekomfortowo poruszając się po kościele. Miałem niezwykłe wyrzuty sumienia widząc to, co się tam działo, jak ksiądz na to patrzył itp... Nie wspominając już o niezwykłym trudzie w zrobieniu chociaż 20% zdjęć bez chociaż jednego z nich w kadrze...
Zamówiony fotograf może dużo. W końcu to on konstruuje umowę, którą podpisuje para młoda...