Dokładnie... u mnie w mieście mamy super fotografów i zakłady xD Oni to robią chyba tylko dla pieniędzy a nie z pasji jak na CB. Jak chciałem karte do aparatu to NIGDZIE nie było i nikt nie mógł mi pomóc.. więc.. Allegro.pl xD
Dokładnie... u mnie w mieście mamy super fotografów i zakłady xD Oni to robią chyba tylko dla pieniędzy a nie z pasji jak na CB. Jak chciałem karte do aparatu to NIGDZIE nie było i nikt nie mógł mi pomóc.. więc.. Allegro.pl xD
A ja widzę wiele powodów. Ostatnio miałem jeden ślub, na którym poza mną miał być jeszcze tylko jeden kamerzysta. W kościele surpise : oficjalny kamerzysta przyszedł z kolegą kamerzystą. Przebolałem. Po 5min z ławek kościelnych ruszył do akcji trzeci kamerzysta (gość). Powiem tylko tyle, że czułem się wyjątkowo niekomfortowo poruszając się po kościele. Miałem niezwykłe wyrzuty sumienia widząc to, co się tam działo, jak ksiądz na to patrzył itp... Nie wspominając już o niezwykłym trudzie w zrobieniu chociaż 20% zdjęć bez chociaż jednego z nich w kadrze...
Zamówiony fotograf może dużo. W końcu to on konstruuje umowę, którą podpisuje para młoda...
Tu nie chodzi tylko o wyłączność, tylko głównie o komfort pracy. Ja w umowie mam wpisane, że wyrażam/nie wyrażam zgody na obecność innych fotografów/kamerzystów w czasie uroczystości. Spieszę od razu z wyjaśnieniem, że z reguły zaznaczam pole "Wyrażam" ale wyjaśniam młodym, że było by super, gdyby w czasie uroczystości zdjęcia były robione bardzo dyskretnie przez rodzinę a nie, że ciocia i wujek chcą mieć zdjęcie swoich słodkich kuzynów z bliska i wpitalają się na pierwszy plan prosto przed ołtarz. Komfort, zwykły komfort. Na weselu niech fotografuje, kto chce, ale w kościele potrzebny jest KOMFORT.
dobrym lekarstwem na "przeszkadzaczy" jest jest szeroki kąt i robienie fotek z dość bliskiej odległości (większości fotek)- wtedy przeszkadzacze są zawsze gdzieś z tyłu, bo oni nie podchodzą blisko raczej.
piotrusb, to nie tylko kwestia komfortu, ale i powagi miejsca i samej uroczystości. A ci, o których wspominasz, ci wpełzający wszędzie rodzinni fotografowie, potrafią zepsuć wszystko. I nie dziwię się, że czasami jakiś ksiądz huknie i przywoła do porządku. Że estetyki zdjęć nie wspomnę, bo tam zamiast tych najważniejszych (młodzi i kapłan) widać cały zastęp szalejących ze sprzętem![]()
celowo napisałem że większość fotek - ja robię teraz większość fotek na 28 mm na FF.
Podczas przysięgi czy obrączkowania jestem zawsze blisko pary młodej - wciskam się, kombinuję - oczywiście tak żeby nie przeszkadzać. Jakoś nie mam odwagi próbować z daleka - boję się że ktoś/coś mi zasłoni.
W ostatnią sobotę byłem tym "drugim". Temat załatwiałem z Młodym, ale chciałem być też fair w stosunku do tego "pierwszego", nie bylo jednak mozliwości wcześniejszego spotkania. Była chwilka przed wejściem do domu Młodej, sprzywitalem sie i kulturalnie spytałem czy mogę i czy nie bedę przeszkadzał. Nie był może z tego powodu super zadowolony ale się zgodził, ostrzegł tylko żebym nie właził na ołtarz. W kościele cykalem jak i on cykał (trochę z boku trochę za nim), odsuwałem się na bok. Myslę, że mu nie przeszkadzałem bo gadaliśmy potem i rozstaliśmy się jako kumple.
Zmierzam do tego jednak, że w takiej sytuacji to ten drugi ma gorzej i trudniej o kadr bez fotoreportera.