Żaden monitor spełniający minimalne wymogi jakościowe, nie potrzebuje żadnych mechanizmów "ochronnych". Jeśli jakiś producent reklamuje lub implementuje "Eye protect", "Eye care", czy inne "Low blue", to ma dwojakie podłoże:
1. W sprzęcie masowym jest to często realizowane przez brutalne urżnięcie matrycą i stanowi jedyny ratunek przed ekstremalnie agresywnym i męczącym obrazem. Skutki uboczne są mało brane pod uwagę, bo wszystko jest lepsze od spawarki.
2. W sprzęcie średniej i wyższej klasy jest to "gotowiec", uwalniający użytkownika od kombinowania co przestawić aby 16 godzinne ślęczenie nad Excelem było nieco przyjemniejsze.