ceremonia troche trwa na wszystko mozna znalesc czas
w zasadzie drugi fotograf to najczesciej przeszkadza, bo razem z kamerzysta to juz dwoch, ktorzy wlaza w kadr, dla kamerzysty to jeszcze gorzej bo co chwile jakis fotograf w tle sobie chodzi
drugi foto zasadniczo moze sie przydac tylko w paru sytulacjach
1. ujecia z balkonu
2. wyjscie z kociola, ryż, płatki róż (jeden foto z szerokim katem lub rybim okiem, a drugi z tele lapie zblizenia na mlodych)
3. jak wyzej podczas zakladania obraczek (chociaz tu mozna poradzic sobie samemu)
drugi fotograf na weselu to juz glupota
podczas pleneru, drugi foto moze sluzyc jako typowy reporter
akurat wesele to jedyna czesc imprezy slubnej gdzie faktycznie kamerzysta moze cos ciekawego zrobic co kazdy bedzie w miare chetnie ogladal, oczywiscie odpowiednio zmontowane i krotkie (gora 15 minut)
Wydaje ni się, że wszystko zależy od podejścia i stylu w jakim się pracuje.
Niektórzy idą w dokument i nie pozwalają sobie na ominięcie jakiegokolwiek ujęcia z przebiegu uroczystości. Inni skupiają się na kilku czy kilkunastu klatkach z najważniejszych momentów (podpisy, przysięga, wyjście) a reszta to poszukiwanie ciekawych i klimatycznych, niekoniecznie związanych z młodymi ujęć. Wartość reportażu każdy mierzy własną miarą. Zarówno fotograf jak i kamerzysta maja duże pole do popisu. Nie umniejszałbym wartości filmu. Dobry krótki film to bardzo wartościowa rzecz.
Kwestia praktyki- da się prawie wszystko. Spocić rzeczywiście się można przy tej robocie, szczególnie gry robi się ujęcie pary odchodzącej od ołtarza z antresolki/chóru , a potem biegnie by sfotografować wyjście, ale da się i np. w moim przypadku to po prostu standard. Nie da się sfotografować czegoś co się dzieje bardzo krutko (np przysięgi) np. z chóru i z bliska. Ale to jedyny przypadek IMHO. Można za to zrobić parę podchodzącą do ołtarza z 'góry' - w czasie słów 'jakie są wasze postanowienia', a na samą przysięgę i obrączkowanie być już przy nich. Kwestia praktyki jak piszę...
W kwestii 'czołowych fotografów' to powiedział bym inaczej:
moim zdaniem każdy 'dobry fotograf' ma swój styl i oddaje atmosfere w swój specyficzny sposób. Fotografowałem kiedyś w duecie z gościem, który miał całkiem ciekawe 'spojrzenie'. Efekt był taki, że połowa reportażu była w jednym stylu, a druga w drugim. Dla mnie nie wartyo się potem męczyć z 'ujednolicaniem' - za dużo pracy i za mało pixli, żęby wszystko pozmieniać, by było spójne.
Moim zdaniem każdy fotograf mający swój już wypracowany styl i spojrzenie, pracując 50/50 z drugim tylko ten styl psuje. Oczywiście, jeśli mamy kogoś, kto chce się 'dołączyć' i nie wchodzi w kadry za bardzo to można 2-3 fotki 'nie swoje' wstawić do albumu, ale nie 50%.
Takie moje zdanie w kwestii.
Jeśli chodzi o dwie puszki i dwa szkiełka na nich, to też podstawa pracy jak dla mnie.
5DII, 5D, 24L, 85L + dodatki.
Maciek Toliński
Również lubię tę ogniskową (24mm) lecz 35mm jako podstawa jest dla mnie lepszą - bardziej uniwersalną. Skoro mają być tylko dwie to bez niej się nie obejdzie. Gdy przyglądam się jakimkolwiek zdjęciom o tematyce ślubnej, portretowej, ale także reportażowej zwykle najbardziej podobają mi się własnie te w zakresach 35-85mm, a już zwłaszcza w ślubnych. Podjąłem w końcu decyzję o operowaniu tylko tymi dwiema ogniskowymi (na dwóch puszkach) i korzystaniem z lampy tylko w ostateczności.