Ja sobie siedzę w agencji reklamowej... Czasem się pobujam na moim bujanym krzesełku, czasem poleżę sobie na stole, albo pogapię się przez okno Jednym słowem - płacą mi za myślenie... i od czasu do czasu stukanie w klawiaturę. Nazywają mnie copywriterem. A po godzinach dorabiam sobie pstrykając śluby, dzieci i inne takie tam