Kurcze tego się obawiałem, ale najgorsze że chyba Jarre przegiął z udawaną grą symulującą saksofon na tym elektronicznym instrumencie dentym (jeden z utworów z płyty Randez-Vuoz). Takich fraz i dynamiki i akustyki nie podrobi się na elektroniczniaku. Gościu wpadł w moich oczach jak przeginał się z wysiłku nie ruszając palcami a akurat dźwięki saksofonu ułożyły się w szybkie legato. Rozumem że sekwensery , samplery, półplejbeck, ale numer z saksofonem dla mnie żenada, choć widowisko było wspaniała i momentami wzruszające tak amoja uwagaZamieszczone przez Slaw
![]()