no tak...Zamieszczone przez gawryl
![]()
powiem tak... dla mnie podstawa wszelkiej sztuki jest tresc. cos co sprawia, ze moge poczuc jakimi emocjami kierowal sie autor kszaltujac swoj utwor. forma jest kwestia wtorna. MSZ, przerazliwie przegadana w dzisiejszych czasach i przerazliwie rozreklamowana - co ma pewnie zwiazek z kultura masowa, ktora domaga sie nowosci, ale (pod wartoscia oczekiwana) ma za malo wrazliwosci, by dostrzegac te nowosci w tresci.Zamieszczone przez gawryl
i z powrotem do fotografii: trescia fotografii jest foto-grafia - malowanie swiatlem. nie efekty. niech sobie cos bedzie nawet bog jeden wie jak skomplikowana guma arabska - jesli przedstawiony obraz nie ma w sobie tresci, to ja o nim zapomne 5 minut pozniej. w odroznieniu od najbardziej sztampowo, bez zadnych udziwnien wykonanego dobrego zdjecia przyrodniczego, ktore zachwyci mnie swiatlem.
dla mnie fotografia jest dzielem tresciowo stworzonym przed nacisnieciem migawki. powstalym w glowie, nie w apracie. to co sie pozniej dzieje to tylko ksztaltowanie formy, o bez porownania mniejszym znaczeniu dla przekazu emocjonalnego
fotografia (MSZ) konczy sie tam, gdzie zaczyna sie tworzenie tresci po nacisnieciu spustu (moze bezpieczniej: opadnieciu lustra, jakby ktos chcial dolaczyc malowanie swiatlem i podobne techniki). postprocessing fotograficzny jest korekta formy. nie tresci. jest przekracza ta bariere, to dla mnie jest juz fotografika. czy tez grafika komputerowa.
ponownie podkresle: to jest moja osobista opinia. nie musisz do niej przymuszac nikogo
PS: aha! nie wiem czy wiesz, gawryl, ale A. Dragan jest fizykiem. chyba juz doktorem, ale nie wiem dokladnie :-)