Jakimś cudem udało mi się załatwić akredytację na ostatni koncert Marii Peszek w Poznaniu... no i działo sięPogoda dość niesprzyjająca, dlatego bardziej zwyrodniali fani płakali z powodu braku półnagiej artystki... Ja zaś cieszyłem oko, widząc wspaniały lightshow i jedną z nielicznych gwiazd polskiej muzyki, która oferuje na koncertach coś innego niż odśpiewanie najnowszej płyty. Poniżej kilka bardziej udanych kadrów... wszystkie na 85mm.