No to faktycznie nic tylko współczuć. Oczywiście również życzę powodzenia Czasze (tak to się chyba odmienia

).
Zastanowiło mnie tylko sformułowanie Czachy, że to duży plus jeśli nie jest się onanistą sprzętowym. A ten co jest onanistą to nie plus? Plus dla handlu, plus dla producenta i gospodarki... a jak jeszcze potrafi tą przypadłość przełożyć na jakość fotek to plus dla kultury, społeczeństwa itd. itd. Gdzie minusy?
Wywód Czachy prowadzi do wniosku, że kupujący 3000D to nie onanista. A kto? Czy ten, który zamienia kompakta na ten wynalazek nie zrobi tego z onanizmu bo dostanie sprzęt szybszy, GO, wymienność szkieł, mniejsze szumy, wyższe ISO itd. itd. Gdzie kończy się pragmatyzm a zaczyna onanizm?