Muszę przyznać, że najbardziej podoba mi się z tego wszystkiego zdjęcie armageddon'a (to doświetlone lampą). Ładne światło wyszło... mięciutkie.
A co do doświetlania parasolką...
ja czasem jak muszę to zabieram (razem z asystentem) komplet studyjny (lampy + softy). Miałem ślub np. w grudniu i "plener" musiał się odbyć ok. 19-20 godziny na tarasie... bez lamp poległ. A i przy okazji zrobiliśmy zdjęcia na basenie krytym, w klubie w podziemiach restauracji...
Także, jeśli myśleć o parasolce i lampie to chyba tylko jako zestaw mobilny (albo kablem albo bezprzewodowo połączony z aparatem). A najlepiej 2... no ale to już dąży do brania całego studyjnego szpeju ze sobą. I taka sesja to raczej nie jest wtedy poprostu przejściem 1-2h przez park :/