Ano. Pukać to ja sobie mogę - do tego plasticzaka nic nie dociera. Ale załatwię sprawę inaczej: znajdę ja sobie ciemnię, otworzę mu tył i: jeśli film z prawej rolki da się wyciągnąć, to utnę, spakuję w kasetkę i oddam do labu, a resztę założę i wypstrykam; jeśli nie da się - to zaznaczę dziurkaczem np. miejsce, w którym skończyłam, zwinę film do kasetki, a potem będę w ciemni wyciągać aż do nadciętego miejsca. A resztę założę i wypstrykam.
Bo naprawdę nie wiem, ile zrobiłam - ten aparat liczy od tyłu, a w Canonie T90, którego używam równolegle, jest odwrotnie. Wobec czego zgadywanie liczby zrobionych klatek nie ma sensu.
Zła jestem, bo nie zakładałabym Provii to 300v, gdybym spodziewała się z nim takich problemów!