W wizjerze widze wyrazny wlosek w kadrze. Na matrycy go nie ma, a co za tym idzie na zdjeciach go nie ma - tyle dobrze. Nie widze go na lustrze, na matowce tez nie, tyle ze jesli chodzi o matowke to nacisk jest bardziej na 'nie widze' niz ze go nie ma (jest widoczny w gornej czesci kadru czyli czesc matowki ktora ciezko mi siegnac wzrokiem). Druga sprawa jest taka, ze nie zdejmowalem obiektywu... nie pamietam juz ile, a pojawil sie dzis. Skad sie tam wzial i gdzie on moze byc? Mogl sie jakkolwiek dostac przez wizjer i na pryzmat od gory? Czy raczej siedzial gdzies sobie dlugi czas wewnatrz przyklejony do ktorejs scianki i odlecial?