Umowilem sie dzis ze znajomymi fotografami na polowanie na
Reddish Egret. To u nas nie wystepujacy gatunek, pojawil sie w zeszlym
tygodniu nieoczekiwanie (generalnie wystepuje tylko na Florydzie).
Pogoda jest niestety okropna, mgliscie praktycznie caly dzien.
Ptaka widzialem, jest wspanialy, marny efekt tego poranka jest na
mojej stronie tu: http://www.wildlifeland.com/Canon20d/Reddish/
Ale, ze czekalismy dlugo, nic innego nie bylo warto robic przy tym
swietle (a raczej jego braku), wykorzystalem czas na probe roznych
"zabawek", jakie moi (czesciowo nowi) koledzy maja. Byly dwa 600 f4L,
dwa 500 f4L, jeden 400 f2.8L i wszystkie wersje 1D, glownie 1d MkII.
Musze powiedziec, ze sprzet ten jest po prostu z innej bajki. Jasne,
ze nie jest przenosny. Ale wszyscy uzywaja glowic Wimberley -
http://www.tripodhead.com/index.cfm
albo pelnej albo Sidekick i jest to niesamowita wygoda. Ruch obiektywu
na tych glowicach jest plynny we wszystkich kierunkach. Praktycznie jak
z reki. Gralismy nawet w rosyjska ruletke krecac sprzet za $15K :-) (!).
Predkosc AF MarkII mnie powalila. W tak trudnych warunkach przy braku
swiatla, aparat radzil sobie znakomicie. Seria 8.5 fps tez nie jest zla ;-)
Roznica z 20d jest ogromna.
Musze powiedziec, ze ten poranek dal mi sporo do myslenia. Chyba
przylaczam sie do muflona i upgrade'uje do 1D MkII :-)